(lewackie) zdobycze III RP
| Data publikacji: 23-08-2006 Autor:Dealer Kategoria:Na poważnie Odsłon:3638 |
Odkąd tylko politycy PiS przejęli władzę w naszym kraju, dyżurni tzw. eksperci, autorytety moralne, szanowani polscy dyplomaci itd. biją na alarm iż rządy Kaczyńskich doprowadzą/ już doprowadzają do wielkich nieszczęść. Katalog owych klęsk jest tak szeroki, że doprawdy trudno wpaść na pomysł jakiejś nowej kasandrycznej wizji. Spośród owych zagrożeń, które wiszą nad nami wybrałem trzy, które moim zdaniem mają wspólny mianownik.
Zatem grozi nam:
a) pogwałcenie wolności słowa w Polsce
b) nie szanowanie odmienności obywateli
c) zagrożenie dla demokracji
Punkty a, b i c mają zasadniczy wspólny mianownik, mianowicie zarówno wolność słowa, jak i szacunek dla cudzych przekonań i orientacji oraz demokracja są uważane za „jedne z największych zdobyczy III RP”.
Gdy jednak bliżej przyjrzeć się owym „zdobyczom” trudno oprzeć się wrażeniu, iż mają one czerwony kolor. Apologeci III RP uważają bowiem, że wolność słowa oznacza możliwość wygłaszania bardzo krytycznych(by nie rzec obraźliwych) słów na temat Kościoła, religii, polskiej prawicy, organów państwa- jeśli tylko pochodzą z prawicy, pewnych postulatów głoszących np. potrzebę lustracji, dekomunizacji, nie zacieśniania stosunków z UE itd.
Zwolennicy III RP dostrzegają jednak konieczność ucywilizowania wolności słowa, jedynym słowem są świadomi iż można wolności słowa nadużyć i w związku z tym za niedopuszczalne nadużywanie wolności słowa uważają takie zjawiska jak: krytyka środowisk feministycznych i homoseksualnych(wszak nie można dopuszczać do dyskryminacji!), domaganie się przywrócenia kary śmierci(jawne nawoływania do zabójstw), niepochlebne teksty na temat Żydów(antysemityzm, a przecież Polska musi walczyć z tą doklejaną nam gębą), brak należytego szacunku dla islamu.
Tak więc przed zagarnięciem władzy przez Kaczyńskich istniał wzorcowy wręcz model wolności słowa, była młotem na klerykałów, eurofobów, lustratorów i innych oszołomów, oraz tarczą chroniącą przed atakami tychże na feministki, organizacje homoseksualne, Żydów itd.
Osobnicy, którzy odważali się nie stosować do tego modelu stawali się celem zmasowanych ataków mediów i „autorytetów moralnych” przy życzliwej akceptacji przez ówczesną władzę i tak: gdy Rokita odważył się wypowiedzieć słynne „Nicea albo śmierć” czym wyraźnie odchylił się od jedynie słusznego stanowiska wobec UE został przez polskich mędrców okrzyczany „politykiem nieodpowiedzialnym”, który(uwaga- teraz zwrot-wytrych) „dąży do osłabienia pozycji Polski na arenie międzynarodowej”. Podobnie gdy na antenie Radia Maryja Stanisław Michalkiewicz wygłosił opinię krytykującą Żydów wnet przez został nazwany „antysemitów”, fakt, że autorytety nie zadały sobie trudu aby tekst Michalkiewicza przeczytać nie przeszkodził im w nazwaniu go antysemitą...
Wraz z nastaniem Kaczyńskich grozi nam nie pogwałcenie wolności słowa tylko zwyczajnie odwrócenie ról. Teraz władza nie będzie przyklaskiwać tym, którzy ganią lustratorów i homofobów lecz raczej bronić atakowanych i to właśnie napawa troską pewne osoby publiczne.
Identycznie rzecz ma się z „szacunkiem dla cudzej odmienności”. Z lewicowego rozumienia tego terminu wypływa wniosek iż należy zamknąć Radio Maryja, gdyż to nie szanuje odmienności gejów, feministek, itd. Zatem skoro toruńska rozgłośnia nie szanuje lewicowych fetyszów to jej słuchaczy można dowoli nazywać ciemnogrodem i moherowymi beretami. Oczywiście na drugim biegunie mogą sobie spokojnie istnieć szmatławe gazetki pokroju „NIE”, „Faktów i mitów”, które obrażają katolików, Solidarność itd. I znów z nadejściem „polskiej prawicy” wiąże się zagrożenie iż role się odwrócą i teraz Radio Maryja zyska sobie u władzy więcej szacunku niż organ prasowy Urbana.
Nic dziwnego, że wobec takich zagrożeń mówi się iż polskiej demokracji potrzebna jest reanimacja. Osobiście nie darzę demokracji(pozbawionej cenzusów) sympatią, ale moim zdaniem najlepszym sposobem na pielęgnowanie demokracji, czyli władzy większości jest organizowanie referendów. I tu także wychodzi osobliwy stosunek lewicy do demokracji. Tak się bowiem składa, że jak wynika z badań za przywróceniem kary śmierci optuje około 70% społeczeństwa, tak więc jeśli ktoś jest demokratą, i widzi tak wielki rozziew między obowiązującym porządkiem prawnym, a wolą większości powinien koniecznie dążyć do przeforsowania rozwiązań zgodnych z wolą przeważającej większości. Jeśli nie udaje się to w parlamencie należałoby chyba przeprowadzić referendum, na tym wszak polega na demokracja.
Wynika stąd, że demokracja jest dobra wtedy jeśli wola większości nie jest sprzeczna z „lewicowymi wartościami”, jeśli zaś drogi obu stron się rozmijają wtedy nie ma sensu organizować referendów, bo jeszcze nie daj Boże mógłby paś w nich „niewłaściwy” wynik. To właśnie dzięki temu podejściu za rządów lewicy(SLD, PSL, UW) nie doczekaliśmy się referendum w sprawie przywrócenia kary śmierci, za to przymiarki do referendum na temat legalizacji aborcji czy akceptacji Konstytucji Europejskiej były już czynione i to z mocnym postanowieniem, że będą przeprowadzane aż do skutku, czyli do uzyskania „właściwego” wyniku.
Niestety, ku mojemu szczeremu zmartwieniu zdobycze III RP, mimo nadejścia Kaczyńskich wciąż mają się całkiem nieźle.
Dealer |