wo die Fuchsen schlafen
| Data publikacji: 10-07-2007 Autor:vviki Kategoria:Ksi±¿ki Ods³on:3704 |
Jak do tego dosz³o – czyli kilka s³ów o mnie
Nazywam siê Wiktoria, niedawno skoñczy³am 26 lat, z pochodzenia jestem Polk±...
Tak w³a¶nie zaczyna siê mój list motywacyjny. To do¶æ istotne, poniewa¿ praktycznie ca³a historia zaczê³a siê w³a¶nie od tych s³ów. S³owo ma ogromn± moc, w koñcu nawet w Biblii jest zapisane, „Na pocz±tku by³o S³owo, a S³owo by³o u Boga, i Bogiem by³o s³owo. Ono by³o na pocz±tku u Boga. Wszystko przez Nie siê sta³o, a bez Niego nic siê nie sta³o, co siê sta³o. (...) ”.
Moje imiê wywodzi siê od ³aciñskiego s³owa VICTORIA i oznacza tyle, co zwyciêstwo. Ciekawe, czy imiê mo¿e mieæ jaki¶ wp³yw na nasze losy. Czasem wydaje mi siê, ¿e trochê prawdy w tym chyba musi byæ, bo...
Willkommen in DE
Dotarcie do granicy zajê³o nam dobrych parê godzin, potem jeszcze jakie¶ 40 minut autostrad± i zjazd na drogê krajow± nr xx, prowadz±c± prosto do celu.
Jad±c t± drog± i podziwiaj±c krajobrazy zza szyby pêdz±cego samochodu traci³am powoli resztki nadziei, które resztkami si³ jeszcze we mnie tli³y. Dooko³a zobaczyæ mo¿na by³o malutkie wioski, zielone jeszcze pola i lasy. Im dalej w g³±b kraju, tym mniejsze by³y mijane miejscowo¶ci. Jeszcze ostatni skrêt w prawo, parê kilometrów prosto i „Sie haben das Ziel erreicht!”. Tak jest, cel osi±gniêty, a pierwsze wra¿enie – totalne rozczarowanie. Gdzie ja jestem, co ja tu robiê, po co tu przyjecha³am, chcê do domu! – by³y to jedyne my¶li, jakie szala³y mi wówczas w g³owie.
Wysiedli¶my z samochodu przed monumentalnym budynkiem z czerwonej ceg³y, do którego prowadzi³y ogromne drewniane wrota, jak do stodo³y. Jedynym dobrym znakiem by³y stoj±ce przed wej¶ciem samochody firmowe, sztuk cztery. Fakt ten troszkê uspokaja³ – znaczy³o to, ¿e firma nie jest fikcyjna i go¶æ jako¶ prosperuje, skoro dysponuje w³asnymi samochodami. Zostali¶my zaproszeni na obiad, mój tata i brat równie¿. By³ to bardzo mi³y gest z ich strony. Pani domu poda³a nam jako g³ówne danie go³±bki z ziemniakami, a nastêpnie deser – dwa rodzaje ciast, co trzeba uczciwie przyznaæ, naprawdê smacznych. Co jak co, ale ciasta to umia³a piec. Z gotowaniem by³o niestety wiele, wiele gorzej. Jednak, ogólnie mówi±c, mimo wszelkich starañ i zabiegów, pierwsze wra¿enie wypad³o zarówno domu jak i rodzinki wypad³o nieszczególnie pozytywnie.(...)
Flopberg
¯eby dok³adniej wyt³umaczyæ, co ja tam prze¿ywa³am, postaram siê, choæ w ma³ym stopniu odtworzyæ krajobraz przewspania³ej wioski Flopberg. Miejscowo¶æ by³a po³o¿ona po dwóch stronach ulicy o t³umacz±cej wszystko nazwie „Dorfstrasse ”, naliczyæ mo¿na by³o w niej oko³o 130 domów, w centrum znajdowa³ siê niewielki ewangelicki ko¶ció³ek, otwierany mo¿e raz w miesi±cu, cmentarz oraz pensjonat (g³ownie dla wielbicieli my¶listwa), gdy¿ dooko³a roztacza³y siê niezliczone pola, laki i lasy. I to ju¿ chyba wszystkie dostêpne tam atrakcje. Ach, jeszcze przystanek autobusowy, ³±cz±cy Flopberg z okolicznymi miasteczkami. Warto dodaæ, ¿e ostatnie kursy odbywa³y siê w godzinach 16-16:30, wiêc na przyk³ad ja po skoñczonej pracy nie by³am w stanie wybraæ siê samodzielnie do miasta. Nie wspominaj±c ju¿ o powrocie. Takim to sposobem ca³kowicie by³am zdana na moich gospodarzy i ich plany czy kaprysy. Czasem, gdy mieli dobry humor i akurat przypomnieli sobie o mnie, je¼dzi³am z nimi na zakupy, innym razem, gdy wracali z miasta wzdychali swoim niemieckim sposobem, (co ciekawe, zawsze mówili na wdechu! – te¿ próbowa³am, ale jest to niezwykle trudna umiejêtno¶æ), ¿e niestety tym razem o mnie zapomnieli. Kolejn± niespodziankê pozna³am ju¿ w pierwszy weekend – okaza³o siê, ¿e w dni wolne od szko³y, tj. w weekendy i ¶wiêta przez Flopberg nie kursowa³y ¿adne autobusy, natomiast w okresie ferii i wakacji w ci±gu dnia by³y przewidziane dwa kursy: jeden ranny i jeden popo³udniowy. Wiêc chyba nie zdziwi nikogo fakt, i¿ po kilku tygodniach poczu³am siê jak w wiêzieniu. I tak zreszt± zaczê³am w rozmowach z bliskimi nazywaæ Flopberg.
vviki |