Magazyn M³odych - Strona g³ówna
Antykoncepcja Ksi¹¿ki Na powa¿nie
Opowiadania Poezja Tworzenie WWW
emodi.pl -  Wiele sklepów w jednym miejscu
Okno logowania
L:
H:
Za³ó¿ nowe konto

Szukaj

Teksty
Strona g³ówna
Antykoncepcja
Film
Fotografia
Humor
Ksi±¿ki
Linki
Muzyka
Na powa¿nie
Opowiadania
Poezja
Sport
Tworzenie WWW
Wywiady

Reklama


Redakcyjne
Strona g³ówna
Newsy
Nasze banery
Dodawanie tekstów
Redakcja
Reklama
Linki

Subskrycja
Twój email


Polityka prywatno¶ci

STATy:)

o2u.pl - 
darmowe liczniki
Tekstów: 341
Komentarzy: 1221
Twórców: 110 osób
Soft: cmsMM v 2.0

Chcesz dodaæ swój artyku³?


MM >> Opowiadania >> Widz±c duchy

Widz±c duchy


Data publikacji: 30-05-2005
Autor:Barbara Trokowska
Kategoria:Opowiadania
Ods³on:4110

     Nieopodal morza g³êbokiego na miliony stóp wyrós³ las. Zagêszczenie tutejszych drzew sprawia³o, ¿e niskie trawy skar¿y³y siê chropowatym korom brzóz na otaczaj±c± je ciemno¶æ. Tylko wysokie korony mog³y pos³uchaæ rozmów s³oñca z niebem. Trawy szlocha³y cichutko ka¿dego dnia przera¿one swym po³o¿eniem. Rankiem ich ³zy delikatnie pokrywa³y zielone cia³a ros±. Kwiaty czêsto zrzuca³y p³atki i usycha³y z têsknoty do s³oñca. Korony drzew stercza³y jednak wysoko, dumnie wpatrzone w niebo. Las powoli zamiera³ i stawa³ siê zapomnianym cieniem. Ten, kto odwa¿y siê wej¶æ na jego ¶cie¿ki i bez wahania oddaæ im swój los czeka na zmi³owanie. Ono mo¿e nadej¶æ w czasie wyczerpuj±cej podró¿y do g³êbi lasu. Tam oto wyros³a ³±ka otoczona ze wszystkich stron dumnymi drzewami. Pas szczê¶liwej trawy, piêknych kwiatów roztacza³ siê a¿ do niewielkiego wzgórza, na którym wyrós³ kilkupiêtrowy dom z czerwonej ceg³y, zanurzaj±cy swe kominy w chmurach. Ciep³ego, letniego wieczora to on by³ ¶wiadkiem rozmów krwisto zachodz±cego s³oñca z granatowymi, burzowymi k³êbiastymi dymami. Promienie cichutko szepta³y o szaro¶ci, jakiej nie s± w stanie pokryæ swym blaskiem. Chmury nios³y wie¶æ o niepokoju, który wdar³ siê dzi¶ w ich warstwy.
- Czy on jeszcze ¶pi na jawie? – pyta³y ocieraj±c swe wargi o powierzchniê s³oñca.
- ¦pi – ¶piewa³y gasn±ce promienie – a las milczy, choæ umiera – doda³y w refrenie swej pie¶ni.
Melodia koj±ca ból unosi³a siê nad dachem czerwonego domu. Komin milcza³, spokojnie ws³uchuj±c siê w ¶piew s³oñca i delikatnie zanurzaj±c siê w toni chmur. We wnêtrzu kamienicy powiewa³o ch³odem. Sine od zimna ¶ciany i morsko piaszczyste schody pokrywa³ lód. Jedynie okna w d³ugim korytarzu cicho szepta³y prosz±c o oczyszczenie. Ch³odne i okryte biel± parapety z utêsknieniem wpatrywa³y siê w szyby chc±c raz wreszcie pokryæ siê brudem. Czu³y siê samotne przypominaj±c sobie rozbite doniczki z ziemi±, które kto¶ kiedy¶ na nich postawi³. Kwiaty nie wyros³y w nich nigdy, ale sam fakt posiadania czego¶ bliskiego zmienia³ ich oblicze. Teraz tylko podarte, szare firanki delikatnie muska³y parapety. Pea mia³ swój pokój na koñcu d³ugiego holu. Wnêtrze by³o niewielkie i równie ch³odne jak ca³y dom. Rok temu 6- letni ch³opczyk postawi³ na biurku ¶wieczkê.
- Nie k³adziesz siê? – pyta³ p³omieñ, który tego wieczora nie by³ zbyt rozmowny.
- Jeszcze wcze¶nie, w ogóle to mamusia i tatu¶ zaraz wróc±. Rozlega siê pukanie do drzwi.
- O ju¿ s±! – wrzasnê³o podekscytowane dziecko. Pea prawie zawsze by³ u¶miechniêty. Jego delikatne i wra¿liwe lica rozpala³y siê czêsto mi³o¶ci± do rodziców.
- Pea? – odezwa³a siê matka.
Ch³opiec podbieg³ do niej i ochoczo rzuci³ siê kobiecie w ramiona. Rodzicielka by³a m³oda i piêkna. Mia³a opalone cia³o, a jej czarne oczy przepe³nia³o ciep³o potrafi±ce samoistnie zapaliæ ¶wieczkê. Po zabrudzonym b³otem dywanie st±pa³a nago, poniewa¿ jej wnêtrze ogrzewa³o j± wystarczaj±co.
- Kochanie! Przynios³am kwiaty – szepta³a kobieta do syna.
- Mamo, ale u nas nigdzie nie ma kwiatów!
- I dlatego w³a¶nie lód mrozi tu ¶ciany, choæ lato za oknem u¶miecha siê do nas.
- S³ysza³a¶? Ptaki znów dzi¶ ¶piewa³y- powiedzia³ Pea chwytaj±c matkê za rêkê i prowadz±c na skraj ³ó¿ka. Kobieta usiad³a na nim, a Pea nie czekaj±c na zaproszenie spocz±³ matce na kolanach i wtuli³ siê w jej ramiona.
W tym czasie, kiedy ch³opiec rozmawia³ z kobiet±, ojciec dziecka wpatrywa³ siê w ciemniej±c± ³±kê. Wydawa³a siê byæ ca³kowicie czarna, bo szyby zamkniêtych okien okryte by³y grub± warstw± brudu.
M³ody, równie¿ nagi mê¿czyzna milcza³ nas³uchuj±c ¶piewu zachodz±cego s³oñca.
- Promienie znowu roztaczaj± na niebie sw± pie¶ñ – zauwa¿y³a matka.
- Wtóruj± im ptaki – doda³ Pea.
- Opowiem ci bajkê kochanie – zaproponowa³a kobieta.
Pea ze¶lizgn±³ swe m³odziutkie cia³o z kolan matki i trzymaj±c w d³oni bukiet kwiatów z ³±ki, które ona przynios³a i usiad³ na pod³odze.
- Tato! – zawo³a³ – chod¼ te¿ pos³uchaæ!!
- Znowu parapet jêczy i firanka p³acze – odpowiedzia³ mê¿czyzna.
- Mamo! Zaczynaj proszê! – upomina³ siê Pea.
- Czy widzia³e¶ kiedy¶ morze? Stare i zrzêdliwe, a wabi±ce swym urokiem? Pos³uchaj opowie¶ci o dwóch mewach, które zatraci³y siê w jego toni.
- Mamo, znowu bêdzie smutno? – spyta³o dziecko.
- Pewnego wieczora dwie nagie, niewinne i piêkne mewy w swej szczê¶liwo¶ci zapragnê³y obejrzeæ zachód s³oñca. To by³ pierwszy i ostatni powietrzny spacer po tym, jak zosta³y rodzicami. Ich malutki synek pozosta³ w gnie¼dzie. Malutka mewa spa³a cicho oddychaj±c równomiernie i spokojnie. Doros³e ptaki krzy¿owa³y siê w locie, zni¿aj±c swe cia³a, co chwila ku powierzchni morza. Nagle kamienie w g³êboko¶ci poruszy³y siê. Woda silnie przybra³a przykrywaj±c cia³a mew. S³oñce wyci±ga³o swe promienne d³onie na ratunek ptakom, ale skrzyd³a ich za mocno namok³y. Mewy szamota³y siê, lecz zosta³y pokonane przez fale. S³oñce zgas³o i nadszed³ deszcz. Wraz z nim ciê¿kimi krokami st±pa³a burza rozsiewaj±c na horyzoncie b³yskawice. A wiatr dot±d spokojny pocz±³ zamiataæ piaskiem i zarzucaæ morskimi falami. Po¶ród wieczornego zgie³ku powtarza³ szepcz±c cichutko: sierota... Pea spu¶ci³ g³owê, a jego oczy wype³ni³y siê ³zami. Kwiaty powoli usycha³y w d³oniach dziecka. Wtem ojciec odwróci³ g³owê od okna i przera¿aj±co ciemnej ³±ki. Rzek³ do syna
- Pea, gdzie masz samochodziki?
- Mamo, a poczytasz mi jutro? – spyta³ ch³opiec.
- Sam poczytasz ksi±¿ki jeszcze nienapisane i wys³uchasz opowie¶ci, których nikt nie wypowiedzia³.
- Ale...
- Pea mam! – krzykn±³ ojciec zadowolony z tego, ¿e znalaz³ zabawki syna.
Mê¿czyzna trzyma³ w d³oni dwa samochodziki: czerwony i zielony. Oba mia³y wgniecione karoserie, wybite szyby i tylko dwa ko³a. Ojciec schyli³ siê i pchn±³ zielony samochodzik po brudnym dywanie w kierunku syna. Dziecko nie zd±¿y³o schwytaæ go zanim ten uderzy³ w ¶cianê. Delikatny huk rozleg³ siê po pokoju. Pea powoli kierowa³ samochód w stronê mê¿czyzny tak, by móg³ go spokojnie z³apaæ po drugiej stronie.
W tym czasie matka wysz³a do ³azienki i nala³a wody do kubka po kredkach, wstawiaj±c w niego na pó³ uschniête kwiaty. Udekorowane nimi okno wywo³a³o rado¶æ parapetu, który zacz±³ nuciæ jak±¶ weso³± melodiê.
- S³yszycie jak ¶piewa? S³yszycie? – pyta³ podekscytowany Pea – S³yszycie?
Nagle drzwi do pokoju otworzy³y siê. W progu stanê³a brzydka, stara kobieta. Twarz jej by³a niemi³a i pokryta zmarszczkami.
- Ch³opcze! Ty znowu? – pewnym krokiem wesz³a do pokoju.
- Ubierz siê dziecko.
Kobieta zaczê³a szperaæ w szafkach w poszukiwaniu jakiego¶ ubrania.
- A po co by³e¶ w ³azience?
- To nie ja.
- E tam, kolacja gotowa! Inne dzieci ju¿ jedz±.
- Ale mi mama przygotuje.
- Pea, twoi rodzice zginêli w morzu. By³e¶ wtedy bardzo ma³y. Ile razy mo¿na to powtarzaæ?
Wyci±gnê³a z szafki majtki, spodnie i sweter dla ch³opca. Spogl±daj±c w stronê okna, spyta³a zdziwiona:
- Sk±d tutaj te kwiaty?
Dziecko wpatruj±c siê w zapalon± ¶wieczkê stoj±c± na biurku pos³usznie zaczê³o ubieraæ siê.
     Chmury us³ysza³y skargi le¶nych traw i kwiatów. Zapragnê³y ukaraæ dumne korony drzew. Na pomoc przyby³ im wiatr, który przyniós³ ze sob± potê¿n± burzê. S³oñca nie by³o ju¿ widaæ. Zacz±³ padaæ rzêsisty deszcz.
Z minuty na minutê chmury ¶piewa³y coraz g³o¶niej: „on jeszcze ¶pi na jawie”. Silny wiatr hula³ po ¶wiecie. Wygina³ na wszystkie strony korony drzew i wysokie trawy na ³±ce. Niechc±co poruszy³ tak¿e tabliczkê zawieszon± nad drzwiami ceglanej, czerwonej kamienicy z napisem: dom dziecka.



Barbara Trokowska


Kliknij, aby zobaczyæ inne artyku³y autora Barbara Trokowska
Jak dodaæ komentarz?
Aby dodaæ komentarz nale¿y siê zalogowaæ (okno logowania, na górze strony). Je¿eli nie masz jeszcze swojego konta kliknij tu, aby siê zarejestrowaæ.


Tego textu jeszcze nie skomentowano!

| Fotkapro.pl - ogladaj i oceniaj fotki | Blog z poradami, inspiracjami | Darmowe liczniki | Noclegi Nad Morzem |