Ona- narodzona z bólu niewinno¶ci
Zranione jej serce nale¿y do niego
Choæ mocno krwawi nie ma w nim nic szpetnego
Od wieków pogr±¿one w wielkiej s³abo¶ci
On- jak jej ojciec w³adca tego pragnienia
Kochanek boskie plany zbyt ³atwo niszczy
Dzier¿±c w swej d³oni nó¿ pod±¿a w¶ród zgliszczy
Nios±c na plecach wielki baga¿ spe³nienia
Powstaniemy przeciw Bogu, bo jeste¶my
ludzkim plemieniem, krzy¿a nawet nie nie¶my
Ja ni± i nim- niewinn± biel± i czerni±
Bo wzajemno¶æ ich dopiero moj± pe³ni±
Bo¿e przecie¿ ty¶ da³ nasze po¿±danie
Wiêc modlê siê przymknij teraz oko na nie