Magazyn M³odych - Strona g³ówna
Antykoncepcja Ksi¹¿ki Na powa¿nie
Opowiadania Poezja Tworzenie WWW
emodi.pl -  Wiele sklepów w jednym miejscu
Okno logowania
L:
H:
Za³ó¿ nowe konto

Szukaj

Teksty
Strona g³ówna
Antykoncepcja
Film
Fotografia
Humor
Ksi±¿ki
Linki
Muzyka
Na powa¿nie
Opowiadania
Poezja
Sport
Tworzenie WWW
Wywiady

Reklama


Redakcyjne
Strona g³ówna
Newsy
Nasze banery
Dodawanie tekstów
Redakcja
Reklama
Linki

Subskrycja
Twój email


Polityka prywatno¶ci

STATy:)

o2u.pl - 
darmowe liczniki
Tekstów: 341
Komentarzy: 1221
Twórców: 110 osób
Soft: cmsMM v 2.0

Chcesz dodaæ swój artyku³?


MM >> Film >> Bohater polskiego filmu

Bohater polskiego filmu


Data publikacji: 12-12-2003
Autor:Piotrek Maczuga
Kategoria:Film
Ods³on:4376

     Art o bohaterze polskego filmu snesacyjnego na przestrzeni lat.
     Zjawia³ siê zawsze tam, gdzie co¶ by³o nie tak. Czasami morderstwo, gwa³t, napad rabunkowy, ale nie rzadko wystarcza³a mu zwyk³a kradzie¿, aby pojawiæ siê na ekranie. Przez kilkadziesi±t minut niepodwa¿alnie okupowa³ wyobra¼niê widza, staj±c siê obroñc przepisów prawa, albo wrêcz odwrotnie – degustatorem jego niedoskona³o¶ci. Skazany na ¿ycie w wymy¶lonym ¶wiecie, który albo przera¿a³ swoj± realno¶ci±, albo odstrêcza³ sztuczno¶ci±, zmuszony by³ przywyknæ do niego jak do nowego garnituru. Na szcz¶cie z pomoc± od zawsze sz³a mu ca³a gama niezast±pionych, wydawa³oby siê z pozycji wsp³czesnego widza, rekwizytów, którymi siê otacza³ i które otacza³y jego, dope³niaj±c go i dodaj±c mu jak gdyby trzeciego wymiaru, jakiego czêsto bark na p³askim ekranie filmowej sensacji.
     Jedno jest pewne. Bohater dojrza³ej epoki Gierka ¿yje niemal¿e sam± prac±. Nie ma praktycznie czasu na zakupy, sprz±tanie domu czy wyprowadzanie kota (tymi sprawami zajmie siê oczywi¶cie rekwizytor, albo s±siadka), wa¿ne aby w lodówce zawsze by³a butelka coca-coli (najlepiej dwie, bo przecie¿ ¿aden prawdziwy Bohater nie pija towarów importowych w samotno¶ci) i jaki¶ alkohol (najlepiej o klasê lepszy ni¿ ten ogólnodostêpny, czy to w sklepie, czy te¿ taki z gatunku self-made).
     Okazuje siê jednak, ¿e nie ma tak ³atwo, bo przecie¿ nawet as milicji nie mo¿e mieæ co tydzieñ, w czwartkowy wieczór pe³nej rolki papieru toaletowego (z drugiej strony, przecie¿ superbohaterowie nie wydalaj±, wiêc jedna nieszczêsna rolka starcza na doæ d³ugo). Nie ka¿dy te¿, siedz±c przed telewizorem, zaakceptuje fakt, i¿ policjant-kawaler, zawodowy poligamista (ach te kobiety Borewicza!), albo nieudacznik (czy porucznik Zubek mia³ ¿onê?), ma lepsze mieszkanie, ni¿ on – ojciec czteroosobowej rodziny, który naprawdê do serca wzi³ sobie fakt, ¿e model 2+2 jest optymalny (nawet je¶li zasobnoæ p³ek w sklepach spo¿ywczych mówi co innego). I czy nie irytuje to, ¿e bêd±c z wizyt u milicjanta nigdy nie us³yszy siê przy herbacie: Ale nie sód¼ tyle, bo si cukier koñczy (a nie wiadomo kiedy dowioz±). W³a¶nie, ¿e doskonale wiadomo! Rekwizytor przecie¿ robi zakupy w ka¿dy poniedzia³ek, przez ca³y wtorek za siedzi i stara siê zrobiæ z gipsu i styropianu wszystko to czego nie uda³o si kupiæ, albo po¿yczyæ od kolegów z innego filmu.
      Tu za¶ na ¶wiat³o dzienne wychodzi ca³kiem inny problem. Widz, oddzielony od Bohatera nieprzenikaln± szklan± barier±, która zaczyna siê na ob³ej tafli kineskopu typu Rubin a koñczy wraz z obiektywem kamery, nie dostrzega tego, ¿e ¿ycie herosa ekranu wcale nie jest us³ane r¿ami. Po pierwsze: rozwi±zuj±c skomplikowan± sk±din±d sprawê nielegalnego obrotu dewizami, czêstokroæ trudno jest znaleæ choæby kwadrans na ciep³y posi³ek. Problem rozwi±zany, gdy cinkciarz zechce skonfrontowaæ swoj± wersjê wypadków z milicyjn± w jakim przytulnym barze mlecznym. Wtedy nawet wypada zamówiæ gryczan±, ¿eby nie rzuca siê w oczy. Ale co je¶li ¶ledztwo usilnie zmierza w rejony Hotelu Sobieski? Tam, nawet gdyby by³o cokolwiek do jedzenia w postaci nie p³ynnej, to str¿owi prawa nie wypada przerywaæ akcji z powodu drugiego ¶niadania (drugiego w tym tygodniu). Mo¿e on co najwy¿ej napiæ siê markowego alkoholu i zamieniæ parê zda z paniami lekkich obyczajów, ale te¿ bez przesady, bo przecie¿ jest w pracy (no i jakiego milicjanta staæ na kobiety i alkohol jednocze¶nie?).
      Id±c dalej tym tropem wspomnieæ nale¿y, ¿e w tamtych czasach prawie ka¿dy m¿czyzna i niejedna kobieta zazdro¶cili Bohaterowi jego nieograniczonego dostêpu do marki marlboro. Oczywi¶cie, je¶li pali³ sporadycznie i bez ¿adnej filozofii. Jednak gdy papieros urasta³ do rangi przed³u¿enia d³oni, to najcz¶ciej okazywa³ siê zwyk³ym sportem. No bo w koñcu, je¶li ju¿ kto¶ pali, to niech pali jak wszyscy, a nie jak partia. Czy kto¶ jednak zastanowi³ siê co tak naprawdê znajdowa³o siê w paczcie z napisem marlboro? Czy napis ten nie by³ jedynie dzie³em zdolnych grafików, a ca³a paczka atrap±? Wszak to by³y czasy, gdy o atrapy by³o znacznie ³atwiej ni¿ o rzeczy realne. Skoro wiêc imitacja papierosów, to czemu nie imitacja alkoholu. Nie tak ³atwo bawiæ siê w smakosza zagranicznych trunków, je¶li butelkê Johnny Walkera kto¶ nape³ni³ herbat±. Kto¶! Rekwizytor, rzecz jasna. I jak tu funkcjonowaæ w³a¶ciwie, skoro trzeba piæ herbatê ze szklanki od wódki, a w tradycji narodu preferuje siê raczej picie wódki ze szklanki od herbaty? Na pocieszenie mo¿na dodaæ jedynie to, ¿e i tak nie jest zalecane spo¿ywanie alkoholu na pusty ¿o±dek.
      Jednak Borewicz i sp³ka nie s± malkontentami narzekaj±cymi na swój ci¿ki los. Wrêcz przeciwnie, w trudnej rzeczywisto¶ci ekranu, rozbarwianej czasami, ku uciesze widza, odrobin± importowanego luksusu, dzielni ch³opcy z MO czuj± siê jak ryby w wodzie. Równie dobrze radz± sobie na ministerialnych salonach jak i w melinach. Potrafi± znaleæ wspólny jêzyk i z ofiar±, i z przestêpc±. Ma³o tego, wielu z nich zyskuje ogromn± sympatiê zwyk³ych obywateli, nie tylko przed telewizorem, ale równie¿ tych z którymi maj± bezpo¶redni kontakt. W dzisiejszych czasach, gdy policjant jest jednym z najbardziej wstydliwych zawodów (o milicjantach ju¿ nie wspomnê), z nostalgi± wspomina siê starszego sier¿anta z niewielkiego Trzebiatowa, który choæ ju¿ nie pierwszej m³odo¶ci, stara siê zda wreszcie egzamin dojrza³o¶ci. Mimo tak oczywistego kontekstu, nikt nie opowiada dowcipów o milicjantach, a sam sier¿ant Lipniak z ksi¿k± d³oni rozwija znacz±co wachlarz rekwizytów z którymi do tej pory kojarzyli siê str¿e prawa. Nawet ci, którzy okopali siê po drugiej stronie barykady, jak chocia¿by Tulipan, nie s± bynajmniej pozbawieni finezji i instynktu. Pij±, z regu³y te same trunki i to w towarzystwie tych samych kobiet. Ale to tak mimochodem, bo najwa¿niejsi pozostaj± niezmiennie dzielni ch³opcy w niebieskich mundurach. Zawsze w wyprasowanych koszulach, choæ nie maj± ani ¿ony ani ¿elazka.
      Cofaj±c siê jednak w czasie zaledwie o jedn± dekadê, napotykamy mentorów porucznika Borewicza. W¶ród wielu, jak¿e barwnych postaci, od dwójki dociekliwych dziennikarzy z serialu Janusza Jaxy pocz±wszy, a na psie Cywilu skoñczywszy, wyra¼n± (i grub± niestety) kresk rysuje siê kapitan Sowa. Niby zupe³nie jak w latach siedemdziesi±tych, niby te same czarne charaktery, ten sam kodeks karny, a jednak jest jako¶ inaczej. Przede wszystkim odleg³e wydaj± siê jeszcze byæ typowe problemy dojrza³ego socjalizmu. Barbara i Jan nie trapi± siê talon na auto, bo ¿yczliwa redakcja G³osu daje im w u¿ytkowanie ca³kiem sprawn± syrenkê, Sowa za¶ nie musi si martwiæ tym, kto mu rano kradnie mleko spod drzwi, i to wcale nie dlatego, ¿e mleka nie ma. Jest, tylko z³odzieje jakby innego kalibru i maj± doskona³e wyczucie tego co warto broiæ, ¿eby staæ siê bohaterem odcinka. Poza tym naruszanie nietykalno¶ci cielesnej strów prawa, a raczej jego czêstotliwoæ, czy wrêcz systematycznoæ okaza³a siê wprost proporcjonalna do czasów. I cho kapitan Sowa przypomina trochê bohatera czarnego krymina³u w stylu Dashiela Hammeta czy Raymonda Chandlera, to jednak (a mo¿e w³a¶nie dlatego) broñ s³u¿bowa jest dla niego jedynie uzupe³nieniem potencja³u drzemi±cego pod czaszk±. Niestety, wkrótce proporcje miêdzy si± umys³u a si± pi¶ci zostan± powa¿nie zachwiane. Ale o tym dalej.
      Kiedy Borewicz zacz³ powa¿nie zastanawiaæ siê nad emerytur±, a Sowa ju¿ dawno mia³ tego typu rozterki za sob±, do akcji wkroczy³o najm³odsze pokolenie filmowego ¶wiatka sensacji. Bo choæ dawni mistrzowie zestarzeli siê wyra¼nie, to przestêpcy zaczêli sprawiaæ wra¿enia coraz m³odszych. Nowe czasy wymaga³y wiêc ca³kiem nowych kroków. Zacz³o siê od weryfikacji starych, dobrych obywateli milicjantów, a nastêpnie, aby zachowaæ pozory, i¿ cokolwiek ta farsa znaczy³a w praktyce, wsadzono or³owi koronê na ³eb i przemalowano napis na drzwiach radiowozów. Broñ, urz±dzenia ±czno¶ci, pojazdy s³u¿bowe, sprzêt biurowy i mundury przez chwilê jeszcze pozosta³y bez zmian. Chwila ta wystarczy³a tym, którzy szcz¶liwie przeszli weryfikacjê, na odnalezienie siê w nowej sytuacji – w ¶wiecie w którym nie drogi alkohol czy markowe spodnie s± miar± sukcesu, lecz to czy du¿o strzelasz i ma³o mówisz.
      Nic wiêc dziwnego, ¿e bardzo szybko do rangi podstawowego rekwizytu Franza i jego kolegów uros³y wszystkie te przedmioty, którymi mo¿na zrobiæ drugiej osobie krzywdê. Szczególnie na pocz±tku liczy³ siê efekt, nie finezja, siêgniêto wiêc po popularne radzieckie karabiny typu AK, których obecnoæ mo¿na by³o wyja¶ni handlem broni± przez nieuczciwych ¿o³nierzy w jednostkach wojskowych. Wkrótce jednak si³a zniszczenia siana przez ka³asznikowa okaza³a siê niewystarczaj±ca – wszak na panoramicznym ekranie (czy to kinowym, czy telewizyjnym) mo¿na by³o zmie¶ciæ du¿o wiêcej trupów. Przygl±daj±c siê wiêc broni s³u¿bowej wielu policyjnych herosów lat dziewiædziesi±tych, mo¿na doæ do wniosku, ¿e albo polska policja, wbrew ogólne panuj±cej opinii jest ¶wietnie uzbrojona, gdy ka¿dy oficer ¶ledczy ma pod marynark± przynajmniej dwa pistolety p³automatyczne i po cztery pe³ne magazynki do ka¿dego z nich, albo pobory w policji s± znacznie wiêksze ni¿ przypuszczamy, skoro ka¿dego staæ na kupno pistoletu za – lekko licz±c – kilka tysiêcy z³otych. A sk±d wiadomo, ¿e to broñ nabyta a nie s³u¿bowa? Bo broñ s³u¿bowa zwyczajowo deponowana jest (razem z odliczon amunicj±) w szafie pancernej na komisariacie, tymczasem typowy Bohater wydaje siê z ni± nie rozstawaæ nawet po godzinach pracy. Mo¿na oczywi¶cie czepiaæ si szczegów, ¿e pojemnoæ magazynka karabinu AK wystarcza na nie wiêcej ni¿ trzy sekundy strzelania seri±, a zarówno policjanci jak i bandyci (w szczególno¶ci bandyci) nie szanuj± w zupe³no¶ci tego niepodwa¿alnego prawa fizyki, ale od czego rekwizytor? Zahartowany zawodowo w latach siedemdziesi±tych bez problemu stworzy po±czenie rogu obfito¶ci z magazynkiem.
      Czêstsze u¿ywanie broni wi±za³o siê jednak doæ bezpo¶rednio z wiêksz± ilo¶ci± ofiar, co niestety odczuæ musieli tak¿e przedstawiciele w³adzy. Za czasów Kapitana Sowy czy nawet w latach ¶wietno¶ci porucznika Borewicza, albo psa Cywila (w jakimkolwiek by nie by³ stopniu) umierali gównie niewinni obywatele albo przestêpcy. ¦mieræ zbiera³a najostrzejsze ¿niwo przede wszystkim w¶ród prostytutek, meliniarzy, samotnych dziewcz±t wracaj±cych p¼no z pracy albo emerytów, którzy nieopatrznie postanowili wyjæ na spacer z psem akurat do lasu, gdzie wiadomo by³o, ¿e od jakiego¶ czasu grasuje morderca. Psów z regu³y nikt nie zabija³, bo to przynosi³o pecha i wprowadza³o nieprzyjemny nastrój. Z czasem, gdy zaczêli masowo umieraæ tak¿e policjanci sytuacja zacz³a si komplikowaæ, bo w zasadzie trafiali przez to do tego samego panteonu nies³awy, jak wspomniane wy¿ej elementy. Szybko jednak poradzono sobie z tym problemem, gdy¿ regu³y ¶wiata sensacji wydaj± siê byæ nieub³agane. I tak: na pewno umrze mi³y policjant, który ma wielu przyjaci³ i wszyscy go lubi±, bo w policji nie ma miejsca dla mi³ych ludzi. Ma³a szanse na prze¿ycie ma tak¿e policjant, który za kilka dni ma odejæ na emeryturê, szczególnie je¶li pope³ni kardynalny b±d i po dwudziestu latach pracy wreszcie poka¿e kolegom zdjêcie swoich dzieci i wnucz±t, a nastêpnie napomknie co¶ o spokojnej emeryturze i ³owieniu ryb. Chwilê p¼niej przeszyje go od czterech do o¶miu kul, aby widz przypadkiem sobie nie pomy¶la³, ¿e poczciwy glina jeszcze siê z tego wyli¿e.
      Z czasem okaza³o siê, ¿e równie¿ ¶wiat sta³ siê du¿o mniejszy. Wspominany porucznik Borewicz, gdy chcia³ przekazaæ co¶ swoim prze³o¿onym, b±d¼ te¿ skontaktowaæ si z central± (w której zawsze pracowa³a milicjantka o aksamitnym g³osie), skazany by³ na u¿ywanie s³u¿bowego radia, b±d¼ te¿ szukanie aparatu telefonicznego. Dzisiejszemu Bohaterowi z pomoc± idzie technika. Okazuje siê bowiem, ¿e nawet krótkofalówka nie du¿o wiêksza od paczki papierosów, mo¿e byæ skuteczna bez wzglêdu na dystans, warunki atmosferyczne czy zakócenia spowodowane coraz wiêkszym t³okiem w eterze. Obecnie jednak policjanci coraz cz¶ciej rezygnuj± z magicznych urz±dzeñ na rzecz darmowych minut i wybranych numerów. Tak wiêc telefon komórkowy zastêpuje radio, a przez to jeszcze jeden gad¿et odr¿niaj±cy nas, zwyk³ych ¶miertelników od superbohaterów odchodzi do lamusa. W zamian za to wsp³czesny Bohater dostaje ca± gamê zupe³nie nowych zabawek, z których wiêkszoæ, oparta jest na technologii satelitarnej albo tajnych superkomputerach, dziêki czemu ¿elazna zasada, mówi±ca i¿ musi istnieæ wiedza tajemna niedostêpna dla zwyk³ego, szarego widza pozostaje zachowana.
      Ale mówimy równie¿ o czasach zgni³ego kapitalizmu, kiedy to obficie, jak nigdy, uwidaczniaj± siê dra¿ni±ce r¿nice klasowe. W czasach gdy kapitan Sowa odnosi koleje sukcesy w walce z wrogiem, problem ten raczej nie wystêpowa³, bo (przynajmniej na ekranie) wszyscy byli klas± ¶redni±. Nikt nie mia³, albo nie powinien mieæ wiêcej ni¿ inni, no chyba, ¿e przestêpca, wtedy mo¿na go ¶mia³o nienawidziæ, albo choæby krytykowaæ. Obecnie ka¿de dziecko wie, ¿e czasy nasta³y takie, ¿e jedni maj± wiêcej a inni mniej, co, z regu³y, wi¿e siê w sposób bezpo¶redni z zarobkami, które z kolej, s± na og³ odwrotnie proporcjonalne do w³o¿onej pracy. I tutaj, jak przed paroma dekadami, bez trudu znajdziemy cz³owieka, którego mo¿na nienawidziæ, albo choæby krytykowaæ. Uwagê widza jednak przykuwa czêsto zupe³nie inna rzecz. Ot¿ jak, w obliczu przedstawionych faktów, Bohatera, który, jak doskonale wiemy, nie zarabia zbyt du¿o, staæ na drogie auto i ogromny dom (albo przynajmniej mieszkanie)? No i czemu nie staæ go na ¿yletki? Choæ przecie¿ mawiaj±, ¿e w filmach tylko bezdomni i detektywi budz siê nieogoleni, co nie zmienia faktu, i¿ je¶li Bohater w ogóle spêdza czas w ³azience, to w³a¶nie na goleniu. Na szcz¶cie dla widza rzadko zdarza siê, ¿eby bra³ on gor±c± k±piel w pokrytej pian± wannie, depiluj±c sobie przy tym nogi. Co najwy¿ej prysznic. Za¶ oprócz wanny zupe³nie zbêdny wydaje siê równie¿ klozet, bowiem sikaj± tylko przestêpcy, a kupy nie robi nikt.
      Problem niesprawiedliwego spo³ecznie stosunku tego co siê ma do tego co siê mie powinno z policyjnej pensji jest wieloaspektowy i warto mu siê przyjrze dok³adniej. Franz Maurer t³umaczy posiadanie zagranicznego auta (w czasach w których niewielu by³o na takie staæ) i du¿ego domu o nieograniczonym chyba metra¿u, jako spadek po ¿onie. I nawet kiedy by³a ma¿onka upomina siê o swoj w³asnoæ i tak wydaje siê podejrzane, ¿e by³o go staæ choæby na utrzymanie takich skarbów. Kryzysowy moment, gdy musi przeprowadziæ siê z willi do ma³ej kawalerki nie pozostawia na nim ¿adnego ¶ladu. By³o bowiem od pocz±tku pewne, ¿e wkrótce znajdzie siê i nowe mieszkanie i samochód. Jest jedn± z niepisanych zasad filmu sensacyjnego, ¿e Bohater (nawet ten z³y) nie korzysta z komunikacji miejskiej. Zdarza mu siê jechaæ taksówk±, szczególnie w towarzystwie kobiety, ale t³ok w tramwaju to nie dla niego. Równie¿ Sowa i Borewicz nie marnowali nigdy czasu na przystankach, ale dla odmiany, ich sytuacja finansowa by³a bardziej klarowna, a to gównie dlatego, ¿e dzia³ali w czasach, gdy nie mo¿na by³o mieæ wiêcej ni¿ inni i nie wzbudza podejrzeñ.
      Jest jednak jeden rekwizyt, który rzadko pozostaje w gestii rekwizytora, a który od lat funkcjonuje w prawie niezmiennej formie, bêd±c jednocze¶nie bezwarunkowo koniecznym do ¿ycia ka¿demu ówczesnemu i wsp³czesnemu kowbojowi. Tym rekwizytem jest bez w±tpienia Kobieta. Za czasów porucznika Borewicza wystêpowa³a ona gównie jako element do±czany gratis do po¶cieli, specyficzny ozdobnik miêdzy scenami, dzia³aj±cy w my¶l zasady, ¿e w ka¿dym polskim filmie powinien by wyeksponowany, przynajmniej przez u³amek sekundy, choæby ma³y fragment kobiecej piersi, ¿eby zape³niæ sale kinowe, albo, ¿eby widzowie czwartkowej Kobry mieli o czym pogadaæ nastêpnego dnia w pracy. O ile kapitan Sowa pozostawa³ w tych sprawach doæ dyskretny, tak porucznik Borewicz nie przepu¶ci³ ¿adnej okazji i w roli don¿uana by³ równie skuteczny jak w roli str¿a prawa. W jego kontek¶cie mo¿na by³o wrêcz powiedzieæ, ¿e kobieta jest bohaterem zbiorowym – co odcinek inna i raczej trudno zapamiêtaæ jej imiê. Jedyn± przedstawicielk± p³ci piêknej, która posiada jakiekolwiek cechy indywidualne jest wsp³pracownika panów Borewicza i Zubka – milicjantka Elka, której scenarzysta nie wyposa¿y³ nawet w nazwisko, gdy¿ jej rola ogranicza³a siê w zasadzie do obni¿ania poziomu testosteronu w pomieszczeniach s³u¿bowych MO do poziomu bezpiecznego dla zdrowia milicjantów. Jej inwencja w rozwi±zywaniu spraw stricte kryminalnych ociera³a siê w zasadzie o b±d statystyczny, niemniej jednak zabiera³ g³os nierzadko, lecz gównie po to, aby odrobin± s³odyczy zrównowa¿yæ w widzu niechæ do porucznika Zubka. To z kolei tworzy³o bardzo zwarty i skutecznie dzia³aj±cy mechanizm. Od zawsze bowiem ludzie narzekali na w³adze, choæby na jej arogancj i skromny intelekt, tak wiêc dzielny Antoni Zubek sta³ siê nadwornym koz³em ofiarnym, którego obecnoæ w szeregach milicji doskonale t³umaczy³a smutn rzeczywistoæ.
       Ale wraz z czasami rozwijaj± siê tak¿e kobiety. Dziewczyna Franza ma ju¿ imiê, nazwisko, ³atw± do identyfikacji twarz no i, rzecz jasna, trudn± przesz³oæ. Co prawda nadal brak jej jakiejkolwiek osobowo¶ci i nie³atwo o niej powiedzieæ du¿o wiêcej ni¿ to ¿e jest zwyk± dziwk±, ale przynajmniej ma swoje piæ minut i na tyle silny wp³yw na Bohatera, ¿e z jej powodu pada kilka strzaów i jeden trup, czemu z kolei zawdziêczamy wyd³u¿enie siê filmu o piæ do siedmiu minut. Na szcz¶cie ¶wiat nie stoi w miejscu i wkrótce nastêpuje feminizacja zawodu policjanta. Bohaterowie Kameleona czy Sfory musieli przyjæ w swe szeregi równie¿ piêkne panie. Razem z tym wzros³o zagro¿enie werbalnego napastowania seksualnego, bo wiadomo, panowie jak to panowie – lubi± sobie czasem powiedzie co¶ bardziej dosadnie, a pech chce, ¿e wiêkszoæ polskich przekleñstw pochodzi w linii prostej od okre¶leñ zwi±zanych z kobiecym zawoddem, narz±dami p³ciowymi, b±d¼ te¿ seksem. Nastêpny problem to miejsce kobiety w takim uk³adzie. Wiadomo przecie¿, ¿e damie nie wypada biegaæ z karabinem za pierwszym lepszym gangsterem, zdarza siê wiêc, ¿e je¶li policjantka jest m³oda i piêkna, to ma szansê zostaæ np. wybitnym specjalist± od komputerów, która pomimo ma³ego sta¿u (robionego chyba w przedszkolu) i tak na g³owê bije wszystkich najbardziej do¶wiadczonych informatyków, i to nie tylko dlatego, ¿e ci s± na og³ ³ysi i w okularach. Powód jest ca³kiem inny: zdolna policjantka potrafi bowiem za pomoc zwyk³ego laptopa z³amaæ ka¿dy szyfr, nawet na rz±dowym serwerze, na którego zabezpieczenie wydano miliony z³otych, dolarów albo rubli i który jest tak dobry, ¿e z³amanie, nawet sposobem numerycznym zaj³oby kilkaset lat ci±g³ych obliczeñ. No i gdzie te czasy, gdy kryminolog znajdowa³ na miejscu zbrodni kawa³ek rachunku z pralni i to wystarczy³o do namierzenia drania (przestêpcy, nie kryminologa)? A dzi¶, nie doæ, ¿e czasy ci¿sze, to na og³ policjant jest w stanie rozwi±zaæ sprawê dopiero wtedy jak jest od niej odsuniêty.
      Co czasy, to obyczaje – chcia³oby siê powiedzieæ. Zmienia siê rzeczywistoæ wok Bohatera, zmienia siê spektrum jego zachowañ i narzêdzi, którymi siê pos³uguje. Ma³o tego – zmienia siê równie¿ sposób postrzegania tych narzêdzi przez widza, dziêki czemu przestaj± one byæ tylko narzêdziami a staj± siê rekwizytami. I zmienia siê równie¿ Bohater, kto wie, czy nie najwa¿niejszy z rekwizytów.



Piotrek Maczuga


Kliknij, aby zobaczyæ inne artyku³y autora Piotrek Maczuga
Jak dodaæ komentarz?
Aby dodaæ komentarz nale¿y siê zalogowaæ (okno logowania, na górze strony). Je¿eli nie masz jeszcze swojego konta kliknij tu, aby siê zarejestrowaæ.

Zajebisty tekst charakteryzuj±cy bohatera polskiego filmu sensacyjnego od Kapitana Sowy do Sfory. Fajnie siê czyta. Lekkie i z poczuciem humoru, a w dodatku tre¶ciwe.
Chêtna, 0000-00-00 00:00:00

| Fotkapro.pl - ogladaj i oceniaj fotki | Blog z poradami, inspiracjami | Darmowe liczniki | Noclegi Nad Morzem |