Powiało wiosną...
A śniegi okryły drogi
Mróz zastukał do okna
Porwisty wiatr
Porusza gałęziami
Oddech śmierci
Gładzi wysokie trawy
Ciemność kołysze do snu
Poczułam tchnienie wiosny...
Późną porą
Gdy myśli trwały
W wieczności
Mrok udekorował me
Skronie wiankiem cierniowym
Marzenie poczęły krwawić
Szczęście oblewać się potem
Rozkosz rwać na kawałki
Nadzieja umierała na krzyżu