Z³udzenie
| Data publikacji: 03-06-2005 Autor:DareY Kategoria:Opowiadania Ods³on:3928 |
"Mi³o¶æ i Nienawi¶æ to dzieci niewoli
Wydane na ¶wiat dla lepszej kontroli
Nad lud¼mi..."
By³. Tak jak wszyscy nazywa³ siê, chodzi³ do szko³y. Pewien wrze¶niowy dzieñ mia³ staæ siê jednym z najwa¿niejszych w jego ¿yciu. Wtedy pozna³ j± i zakocha³ siê. Nie wiedzia³ jak - po prostu, z dnia na dzieñ. Z pocz±tku nie o¶miela³ siê nawet do niej odezwaæ - wiadomo, pierwsza mi³o¶æ. Wydawa³o mu siê, ¿e ona robi mu nadzieje, chocia¿ dla niej s³owa by³y szybko wypowiadane i jeszcze szybciej zapominane. Pierwszy cios spad³ na niego szybko. Przypadkowo dowiedzia³ siê, ¿e jego ukochana ma ch³opaka. I ¿e pali. Dla niego, dzieciaka z dobrego domu, by³o to nie do pomy¶lenia. Z pocz±tku nie wierzy³, musia³ zobaczyæ, ¿eby siê przekonaæ. Zobaczy³. Nie za³ama³ siê, bo wierzy³ w prawdziw± mi³o¶æ. Mia³ nadziejê. Na co? ¯e ona naprawdê jest inna? ¯e co¶ do niego czuje i tylko przez nie¶mia³o¶æ to ukrywa?
Bo tak w³a¶nie my¶la³ i wmawia³ to sobie tak d³ugo, ¿e w koñcu uwierzy³. Zacz±³ siê o ni± staraæ, co wygl±da³o do¶æ ¶miesznie - nie¶mia³o¶æ nie pozwala³a mu powa¿nie z ni± porozmawiaæ, wiêc stara³ siê staæ niedaleko niej na przerwach czy siedzieæ w ³awce za ni±. Kilka zamienionych s³ów czy przelotny u¶miech stanowi³y sens jego istnienia. Po pewnym czasie polubi³a go, mo¿e dlatego, ¿e jej siê to zwyczajnie op³aca³o - us³ugiwa³ jej w czym tylko i kiedy tylko móg³. A pojedyncze, przelotne u¶miechy ³udzi³y go, ¿e to ta jedyna i dawa³y mu nadziejê ¿e kiedy¶ bêd± razem.
Min±³ rok i jego uczucie dojrza³o. Zebra³ siê na odwagê, by pisaæ do niej SMS-y. Ale odpowiedzi na d³ugie listy, o ile nadchodzi³y, by³y zawsze krótkie i suche. Chwile daremnego oczekiwania na nie by³y bardzo trudne. Opu¶ci³ siê w nauce, wszystko go dra¿ni³o, jednak swoje uczucia bardzo starannie ukrywa³ przed rodzicami i przyjació³mi. Ale w koñcu doczeka³ siê spe³nienia marzeñ - na Walentynki wys³a³a mu kartkê z krótkim "lubiê ciê". Ten kawa³ek papieru by³ dla niego ¶wiêto¶ci±, zawsze mia³ go przy sobie. "Biedny idealista", powiecie. I bêdziecie mieæ ca³kowit± racjê.
Zbli¿y³ siê do niej bardziej. Kiedy tylko móg³, odprowadza³ j± pod dom. Stara³ siê nie zauwa¿aæ, ¿e tak± sam± grê dziewczyna prowadzi nie tylko z nim. Zdawa³a siê nawet faworyzowaæ innych. W dni, w które nie zwraca³a na niego uwagi, by³ bliski samobójstwa, ale wystarczy³o jedno s³owo czy u¶miech, by znów zacz±³ wierzyæ, ¿e warto ¿yæ. Tak min±³ kolejny rok. Przyjaciele, którym podczas wakacji wspomnia³, ¿e czuje do niej co¶ wiêcej ni¿ sympatiê, doradzili mu, by zdoby³ siê na szczer± rozmowê. Ich wsparcie bardzo du¿o dla niego znaczy³o.
Do szko³y wraca³ z mocnym postanowieniem, ¿e poszuka okazji by wyznaæ jej mi³o¶æ. My¶la³ o niej ci±gle przez ostatnie tygodnie, ³udzi³ siê, ¿e ona te¿ o nim my¶la³a. Ale ten dzieñ, pierwszy dzieñ nowego roku szkolnego mia³ staæ siê dniem jego najwiêkszej tragedii. Jeszcze o tym nie wiedzia³. Szed³ do szko³y we wspania³ym nastroju, przepe³nia³a go rado¶æ na perspektywê tak bliskiego ju¿ spotkania. Natrafi³ na ni± w sali gimnastycznej. Odlecia³ do gwiazd, czu³ siê najszczê¶liwszym z ludzi. Ona nic podobnego nie czu³a. Kiwnê³a mu lekko g³ow± i oddali³a siê w stronê przystojnego skejta, po chwili rozmowy usiad³a mu na kolanach i zarzuci³a rêce na jego szyjê. Pociemnia³o mu w oczach.
Ze szczytu Olimpu spad³ na dno Tartaru. Wieczorem p³aka³, p³aka³ po raz pierwszy od lat. Dlaczego? Przecie¿ zna³ j± ju¿ d³ugo - wiedzia³, jaka jest. Próbowa³ siê ok³amywaæ, ¿e jej czyn nic nie znaczy³. Ale rozum mówi³ mu, ¿e tym jednym gestem zburzy³a jego wyobra¿enie o ideale - najwa¿niejszy element jego ¶wiata. Odebra³a mu z³udzenia, ju¿ to zrozumia³. Jak bardzo by³ teraz inny od tego nie¶mia³ego ch³opaka, który zakocha³ siê przed dwoma laty! Wtedy co¶ takiego nie przysz³oby mu do g³owy - teraz dotyka³ ¿yletk± nadgarstków. Mocniej, coraz mocniej. Z ¿y³ zacz±³ sp³ywaæ strumyk krwi. Rozmy¶la³ o swoim ¿yciu. Straci³ bezpowrotnie dwa piêkne lata na dziewczynê zbudowan± ze z³udzeñ. Jego wy¶niona anielica okaza³a siê bezwarto¶ciow± menelk±. Teraz dopiero to sobie u¶wiadomi³. Ale nie mia³ ju¿ si³y ¿yæ bez marzeñ. Pokój zawirowa³ i zacz±³ siê rozmywaæ. Pomy¶la³: "Dlaczego ja?" - to by³a jego ostatnia my¶l. Rano rodzice znale¼li jego cia³o - to by³ dla nich szok, nic nie wiedzieli o problemach syna. Jedna jedyna rzecz mu siê uda³a - prawie nikt nie zna³ jego prawdziwych uczuæ.
"To by³ ma³y pogrzeb wielkiego cz³owieka" . Zrozpaczeni przyjaciele szczerze p³akali razem z rodzicami na cichym pogrzebie, ponie¶li przecie¿ ogromn± stratê. Dziewczyna nie przysz³a - tego dnia by³a z ch³opakiem w kinie.
"A dla was wszystkich niech to bêdzie ostrze¿enie
Jak ³atwo odebraæ cz³owiekowi nadziejê."
********************
Wszystkie cytaty pochodz± z utworu Nag³ego Ataku Spawacza "Aleja nr 6, grób nr 4".
DareY |