Głupota czy sabotaż ?
| Data publikacji: 23-08-2006 Autor:Dealer Kategoria:Na poważnie Odsłon:3738 |
„Polska, uważana jeszcze rok temu za ostoję wartości w Europie, może stać się przykładem nietolerancji i lekceważenia praw mniejszości - ostrzegł Bronisław Geremek na łamach niemieckiego "Die Welt".
"Wałęsa atakuje braci Kaczyńskich" zatytułował niemiecki "Der Spiegel"
Parlament Europejski wydał rezolucję, w której obok Belgii, Francji i Niemiec wymieniła Polskę jako kraj, gdzie nastąpił "wzrost nietolerancji powodowanej rasizmem, ksenofobią, antysemityzmem i homofobią”.
Polska została więc zrównana z krajami, w którym coraz częściej dokonywane są przestępstwa kryminalne na tle rasistowskim, ksenofobicznym itd. Co więcej przestępczych dokonują zorganizowane grupy. Wypowiedzi posła Wierzejskiego zrównano z czynami kryminalnymi.
Za rezolucją głosowało w sumie 9 Polaków z SLD, SDPL, PD i Samoobrony.
Za rezolucją zagłosowali przedstawiciele ugrupowań, które zawsze bardzo troszczyły się o „dobry wizerunek Polski na arenie międzynarodowej”. Tym razem o ten wizerunek zatroszczyli się bardzo solidnie, dając sygnał dla opinii międzynarodowej iż w Polsce biją Żydów, homoseskualistów, murzynów i kogo tam jeszcze. Na szczęście na zachodzie PE jest traktowany z przymrużeniem oka więc rezolucja wbrew temu w co wierzy lewica przeszła bez większego echa.
Zastanawia mnie dlaczego polscy przedstawiciele notabene pochodzący z lewicy tak łatwo podnieśli ręce za rezolucją, która była skrajnie niesprawiedliwa względem Polski? Z głupoty, na którą cierpi większość partii socjalistycznych w Europie czy po to aby dokopać obecnej władzy? Zapewne i jedno i drugie.
Bardziej od zachowania lewicy dziwi mnie jednak postępowanie Geremka i Wałęsy.
Dziwi mnie, że polscy politycy i to akurat ci bardziej szanowani na zachodzie niż chociażby Schroder lubują się w opowiadaniu zagranicznym mediom jaki to mamy obecnie złych rządzących.
Tym samym umacniają zachód w obiegowych opiniach jakie funkcjonują o Polsce i takimi wywiadami szkodzą dużo bardziej wizerunkowi Polsce niż jakieś afery z teczką Gilowskiej, wykłócanie się Leppera o resorty siłowe czy ględzenie posła Wierzejskiego.
A czy słyszał ktoś aby np. były prezydent Francji Valéry Giscard d'Estaing na łamach angielskiego Herald Tribune czy niemieckiego Frankfurter Allgemeine wypowiadał się tak krytycznie na temat urzędujących Chiraca i Villepina?
Czy nie lubiący Angeli Merkel były kanclerz Gerhard Schroder biegł do Le Monde by tam potępiać „dzikie „reformy” nowej władzy?
Na oba te pytanie odpowiedź jest jedna: NIE.
Zachodni politycy mogą kłócić się ze sobą do upadłego, ale jeśli ich kraj jest niesłusznie o coś oskarżany na arenie międzynarodowej to różne ugrupowania polityczne potrafią się wtedy zjednoczyć.
Wychodzi na to, że w naszym kraju wierni tej zasadzie są...Kaczyńscy, którzy mimo iż nie znoszą Kwaśniewskiego to jednak zapowiedzieli poparcie jego starań o posadę w ONZ, podobnie popierali Geremka na stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego.
I proszę- politycy uważani za największych kłótników w ważnych chwilach potrafią zapomnieć o podziałach partyjnych i poprzeć swoich adwersarzy.
Czy pozostałe partie nauczą się tego kiedyś o Kaczyńskich?
Czy będą chcieli się nauczyć?
Dealer |