Czarny p³aszcz
| Data publikacji: 27-12-2006 Autor:wiktoria Kategoria:Na powa¿nie Ods³on:3821 |
G³êbokie, b³ekitne oczy, ich kontrast z ciemn± karnacj±, kruczoczarnymi w³osami i charakterem.
Pojawi³ siê w najodpowiedniejszym momencie mojego m³odego ¿ycia, kiedy proces godzenia siê z przegran± mi³o¶ci± by³ jeszcze odleg³y od oczekiwanego koñca.Jego serce chocia¿ kryte pod mask± zuchwa³o¶ci, z³o¶liwo¶ci i mrocznym sarkazmem bardzo potrzebowa³o uczucia.
Kiedy lipcowe s³oñce chyli³o sie ku zachodowi, ma³y miejski rynek sta³ sie miejscem naszych przypadkowych spotkañ w gronie znajomych.Mówili¶my niewiele.Raczej by³a to wzajemna obserwacja, wnikliwa analiza i ¶cis³a kontrola ka¿dego ruchu, gestu i tajemniczego u¶miechu.Przechwytywane spoj¿enia lub kradzione, ledwo wyczuwalne otarcia dwóch cia³, nachylenia ust ku delikatnym opalonym ramionom.Nie wiadomo kto dostrzeg³ wielki poci±g dwóch zab³akanych dusz i niewidzialna ¶cianê mówi±c±: nie mo¿ecie byc razem, niegdy nie staniecie siê jedno¶ci±.
-twierdz±, ¿e do siebie pasujemy
-to dlaczego wszystko mówi mi, ¿e nie powinni¶my byæ razem?
-dlaczego tak bardzo chce cie przytuliæ, a cos mi nie pozwala? Nigdy nawet nie mielismy wspólnej drogi.
Noc ostatniej soboty lipca da³a naszym ustom przyzwolenie do poca³unku.Nazwali¶my go wtedy ma³ym zadatkiem w±tpliwego jestestwa w przysz³o¶ci. Teraz wiem, ¿e gdyby rzeczywisto¶æ tej nocy pozwoli³a nam zwi±zaæ serca, ja pokocha³abym bardzo, on potrafi³by ¶ci±gn±æ dla mnie deszcz firmamentnych gwiazd...
Tajemnicze lub tak oczywiste s³owa: jeste¶ jedyna osob±, na której mowê potrafiê odpowiedzieæ jedynie s³owem poca³unku. By³am. On by³ dla mnie tym samym. Kilkugodzinna magia nocy powoli zmienia³a siê w nie szar± lecz dziwnie mglist±, niepewn± rzeczywisto¶æ.Pe³n± sprzeczno¶ci i niewypowiedzianych pytañ podczas nieumownych spotkañ.I ³ez w ciemn±, tym razem samotna noc...
Potrzeba mi³o¶ci tak sk±plikowanych, upartych, trudnych do rozgryzienia i m¶ciwych osób jakimi by³a nasza dwójka objawia³a sie w nas samych.Zmianach nastroju spowodowanych niepewno¶ci±, pytaniem zadawanycm samemu sobie w dwóch odleg³ych od siebie pokojach po przeciwnych stronach miasta.Pytaniem: kocha, nie kocha, zale¿y, co czuje?
Naocznie lu¼na znajomo¶æ.Nie potrzebowa³a deklaracji.I te¿ nie dosta³a ich nigdy.
Niezrównowa¿ony, trochê szalony, niedelikatny w stosunku do innych powstrzymywa³ siê przed samym sob±.Mimo wszystko czu³am. Typ prze¶ladowcy my¶li, nocnych marzeñ, snów na jawie, spotkañ na ma³ym miejskim placu. Udawa³ czêsto, ¿e mnie nie zauwa¿a.Rozci±ga³ usta w mleczny u¶miech jakby za szyb± wolnego auta widnia³ cudny krajobraz. A wtedy cierpki zapach przenika³ moja duszê, powoli wyciska³ krople ³ez z orzechowych oczu.
Nie wiedzia³ nawet jaki ból sprawi³o mi uczucie, którym mnie obdarowa³, które tak jawnie stara³ sie ukryæ, którym ja pogardzi³am. Niewdziêcznie odrzucia³m.
-przepraszam za ten poca³unek- powiedzia³ pewnego wieczoru- chcia³em w policzek.
-ale sie usta nawinê³y- dokoñczy³am
Pozosta³ g³uchy szloch, który us³ysza³a tafla klimkowskiego jeziora.
Teraz ja znalaz³am mi³o¶æ.On przemieszcza siê zaludnionymi uliczkami w swoim d³ugim, czarnym p³aszczu.I tylko czasem daje znak ¿ycia trzema elektronicznymi kropkami.
wiktoria |