Mi³o¶æ czy nienawi¶æ??
| Data publikacji: 09-07-2007 Autor:Sylwia Dziadkowiec Kategoria:Na powa¿nie Ods³on:4093 |
Ksi±zka autorstwa Sylwii Dziadkowiec....
Lekcja historii w Liceum Nelsona w Miami odbywa³y siê w sali numer jeden na parterze. Prowadzi³a je pani Amanda Cole. By³a to kobieta wat³ej budowy, lat oko³o osiemdziesiêciu. Mia³a tak usypiaj±cy g³os, ¿e Uczniowie usypiali po piêciu minutach lekcji... Nie by³a wymagaj±ca, wiêc ka¿dy, nawet ten kto nie s³ucha³ , spokojnie by zda³ do klasy nastepnej.
Ja czyli Nicole Carter i moja przyjació³ka Megan Brewster uwielbia³my t± mi³± staruszke i jeste¶my przygotowane na kazd± lekcje . Ja, lat szesnascie, chodzi³am do klasy pierwszej tego liceum. W postawówce i gimnazjum mia³am oceny bardzo dobre, niestety w liceum mój zapa³ do nauki ca³kowice zgas³ za spraw± pewnego, przystojnego ch³opaka, Victora oraz przez to ¿e zosta³am liderk± Zespo³u Cheerleaderskiego ,,Devils", na miejsce by³ej przyjació³ki, teraz wroga, Vanessy BAters, znanej z tego, ¿e jest córk± nauczycielki matematyki....
Pani Cole zacze³a wyk³adaæ materia³na temat czwartego lipca.. wyprostowa³am siê i spojrza³am po klasie, napotykaj±c wrogie spojrzenie Vanessy i jej przyjació³ki Niny Tolls.. Pokaza³am jej jêzyk i pos³a³am drwi±cy u¶mieszek...
- Jaka ta Vanessa jest walniêta - szepnê³am do Meg, swojej najlepszej kumpeli.
Megan nienawidzi³a jak przyjació³ka nagadywa³a na Vanke. By³a przeciwna ich k³ótniom, ale nie wypowiada³a siê na g³os, bo wiedzia³a , ¿e nie lubie krytyki..Cóz mog³a zrobiæ innego, jak tylko siedziec cicho.?.
- No - przyzna³a jej racje,mimo woli.
Co prawda te¿ nie lubi³a Vanessy,ale z innego powodu. Nie mog³a jej zapomnieæ, jak j± wy¶mia³a przy dru¿ynie, kiedy zapomnia³a stroju na pierwszym treningu. Wtedy stanê³am w jej obronie i sta³y³y¶my siê przyjació³kami...
W koñcu nauczycielka przesta³a nawijaæ i zacze³a rozdawaæ prace domowe. jako jedyna dosta³am szóstke... Niestety tê mi³± lekcje przerwa³ równie mi³y d¼wiêk dzwonka. Uczniowie pakowali siê w pospiechu, by zaj±æ najlepsze miejsca w szkolnej kafeterii na lunchu. Meg czeka³a na Nicky przy drzwiach. po kilku sekundach nicole spakowa³a ksi±zki i wysz³a za kole¿ank±.
- Meg, poczekaj ! - rozleg³ siê g³os za ich plecami. Nale¿a³ on do Bryana Hammersmitha, ch³opaka Meg.
zatrzyma³y¶my siê
- Tak ? - Usmiechne³a siê Megan.
- Spieszycie siê ?
- TAK! - odpar³am wkurzona .
Megane spojrza³a piorunuj±co na pmnie i powiedzia³a do Ch³opaka:
- Nie, przynajmniej ja.
- Swietnie, musimy pogadaæ - odci±gn±³ j± na bok, zostawiaj±c mnie
- Trudno, niech idzie.- powiedzia³am sama do siebie i posz³am do kafeterii.
* * *
Po godzinie Meg znalaz³a mnie. Siedzia³am przy stoliku Cheeleaderek z Nelly (siostr± Megan ;) ) i Marine Munoz z czwartej klasy.
- Juz pogada³a¶ z Bryanem ? - spyta³a jej siostra.
Kiwnê³a g³ow± na znak ¿e tak.
- Nicky, chodz na ³awkê przed szko³±.
uda³y¶my sie do parku przed szko³±.
- Co siê sta³o? - zapyta³am , widz±c smutn± minê kumpeli.
- Bryan ze mn± zerwa³.. - wybuch³a p³aczem - i zgadnij z kim chodzi..
- Z Vaness± - palnê³am..ona pierwsza wpad³a mi na my¶l..
- Nie...Gorzej.
- Z Nin±?
- Z twoj± sior±... - wyzna³a wyci±gaj±c chusteczke z kieszeni by wytrzec oczy.
- Co? z któr±? - zdziwi³±m siê Mia³am dwie siostry..ale przyrodnie. Ashley i Mary mia³y po siedemna¶cie lat. Chodzi³y do tego samego liceum co ja.
- Z Ashley - za³ka³a Meg - jak on móg³....Ten drañ..
- Przestañ siê mazac...Wróci..Jak kazdy. Popatrz na mnie i Victora. Tyle razy siê rostawalismy w ciagu ostatniego roku, i co ? chodzimy dalej.... - pociesza³am a raczej próbowa³a pocieszyæ kolezankê. Wiedzia³am ze to nie bedzie ³atwe.. Ale trudno, spróbówac trzeba...
Wróci³am do domu..Ojca nie by³o jeszcze naszczescie. NA pewno kaza³by mi sie uczyæ...Zupe³nie zapomnia³am ¿e dzisiaj by³a wywiadówka. Macocha jednak na nim by³a.I wcale zadowolona nie by³a z ocen...Mia³am same pa³y z majzy i szóchy z Francuza..
- £adne ocenki... - macocha mrukne³a ironicznie - niech sie tylko tata dowie...
- Wiem... - usmiechnê³am siê a po chwili doda³am: To matematyca daje mi pa³y...
-To dlatego ze siê nie uczysz...
-Nie! - krzykne³am - ja sie ucze...
To nie by³o jednak prawda.Tylko udawa³am ze sie ucze..a tak naprawde siedzia³am na necie i rozmawia³am na chacie z Victorem, moim ch³opakiem...
Do salonu wszed³ ojciec. Mia³ dobry humor, ale za chwile go straci , jak tylko siê dowie o ocenach. Wzie³am plecak z fotela ojca i powlok³am sie na góre. Nie chcia³am byæ przy tym jak Diana* mu o tym powie.
W pokoju odpali³am laptopa. By³ Vic!
Rozmawia³i¶my przez chwile dopóki macocha nie zawo³a³a mnie na kolacje.
Ashley i Mary- moje przyrodnie siostry , córki Diany, zesz³y ze mn±.
- Ciekawe co ta przeklêta kucharka zrobi³a - mruknê³a Ash.
- Oby nie znowu krewetki....
- No! - popar³a mnie Ash.
Mary nie odzywa³a siê do mnie. W ogóle...Wymine³a nas i pierwsza by³a przy stole.
- Dziewczynki, co tak pó¼no?
- Nabija³y siê z kucharki - poskar¿y³a Mary.Jak zwykle...
- Nie prawda!! - oburzy³am siê.
Reszta kolacji przebieg³a w milczeniu.
Po kolacji posz³±m do salonu ogl±dn±c Teledyski na Vivie.Tata usiad³ obok mnie...
- Chcesz jechaæ na Jamajke? - zapyta³
- No jasne..
- Najpierw popraw matmê..
Matmy w ¿yciu nie poprawie. Nawet je¶li bêde siê uczy³a przez rok bez przerwy, ale mam inny pomys³...
- postaram siê....
* * *
Poprawiæ oceny mog³am tylko w jeden sposób. Sama je napisac..z Batersow± byo to trudne. Bardzo. jednak ja, mistrz w ³amaniu szkolnego regulaminu ,zawsze co¶ wymy¶le.W tym przypadku do pomocy potrzebowa³am Meg...
- Meg pomo¿esz mi ?
- W czym...Nicky pamiêtaj, ze Batersowa obieca³a ¿e zrobi wszystko zebys wylecia³a..
Pamieta³am, i to dobrze...
- w³asnie chodzi o ni±...musze podrobic jej pismo i wpisac sobie pi±tki...
- Zwariowa³a¶?
- zapewniam ciê ze jeszcze nie...
- Bedziesz miec przer±bane....
Wiem....
- Trudno - westchne³am - ale je¶li nie poprawie ocen nie pojade na Jamajke...
- I Tak pojedziesz - zauwazy³a....
Tym razem na pewno tata mi nie przpusci. KIedys siê dobrze uczy³am, ale kiedy posz³am do prywatnego liceum i zosta³am kapitanem szkolnej druzyny Cheerleaderek, ju¿ mi sie nie chcia³o...Tata by³ przyzwyczajony do dobrych ocen i ¶wiadectwa z paskiem...Teraz bedzie pasek, ale na dupie....
W koñcu Meg siê zgodzi³a...Na lekcji informatyki z moim ukochanym nauczycielem zg³osi³am sie aby isæ do pokoju nauczycielskiego po dziennik. JAk tylko go wzie³am poszlam do sklepiku po d³ugopis i potem do WC-ta . Poprawi³am oceny na 4, 5 itd..Mia³am podobne pismo do MAtematyczki wiec nikt ssie nie skapnie. Zmaza³am jedynki....by³am zadowolona, bo nikt mi teraz nie udowodni zbrodni.....Supcio:*
o supcio infie mia³y¶my trening cheerleaderek. JA ju¿ by³am w stroju wiec nie musia³am siê przebieraæ. Na sali gimnastycznej czeka³a na nas nowa trenerka, SAndra.
- witam was....jestem Sandra holling. Kto jest kapitanem ?
- JA! - wysz³am ze zbiórki. VAnessa szepnê³a co¶ na ucho Nelly Brewster - siostrze Meg.- zamknij siê, Vanessa.
- prosze bez wyzwisk - upomnia³a mnie.
Mêczy³± nas przez ca³± godzinê a potem pu¶ci³a.
* * *
- Wstawaj ! - piêkny g³o ojca obudzi³ mnie rano . Co za piêkny i mi³y pocz±tek dnia.Powlok³am siê do ³±zienki.
Po ¶niadaniu wysz³am do Meg ale jej nie by³o wiec pojecha³am do domu. Spojrza³am na lusterko i zobaczy³am Victora z moj kole¿ank±, Vaness± .( a raczej wrogiem)podjecha³am pod niego .
- o czesc misiu - zmiesza³ siê - co ty tu robisz?
- Zamknij siê idioto! Zrywam ! do zobaczenia....
Odjecha³am z piskiem opon
Po zerwaniu z Victorem, nie mog³am siê pozbierac. Meg przysz³a wieczorem i wyci±g³a mnie na dyske.Bawi³am siê dobrze..TAnczy³am z bratem Victora - MArtinem....Potem poszlismy do baru by napic sie wody lub drinka....Poprosi³am o Drinka...
- Prosze dowód osobisty - barman przygladna³ mi sie...nie wyglada³am na osobe pe³noletnia .
Poszpera³am w torebce.Mia³am dowod ale fa³szywy..
- Proszê.
Barman obrzuci³ mnie ch³odnym spojrzenie m i poda³ drinka...
- dziekuje..
Torebka mi spad³a, wiec schyli³am siê zeby j± podnie¶c..
Wypi³am pó³ drinka...Dziwnie smakowa³..Odesz³am na salê potanczyc, majac nadzieje ¿e ten idita, barman nie skapna³ sie ze to fa³szywy dowód. Do sali weszli ochroniarze i podeszli do mnie...
- Panna Carter?
- Tak - odpar³am powoli.
- Mo¿esz wyjsc z nami? - spyta³ drugi.
- Jasne... - posz³am za nimi.
Zaprowadzili mnie na ty³ dyskoteki.
- Znasz Victora Rosenthala?
Zdziwi³o mnie to pytanie.Jeszcze wczoraj mog³am powiedziec ze to najmilsze ch³opak pod s³oncem, ale dzisiaj, kiedy mnie zdradzi³, mia³am inna koncepcje na ten temat.
- TAk....
- Victor przyszed³ popo³udniu na posterunek policji i zezna³ ¿e sprzedajesz narktyki..
Oburzy³am siê, przeciez to on by³ najbardziej znanym dilerem w Miami..
- a potem popoe³nij samobójstwo w panienki ogrodzie...- doda³.
Nie ruszy³o mnie to bardzo..Nienawidzi³am go z ca³ego serca..
- co mi do tego.On k³ama³..jestem czysta..
-Tez tak myslimy - popar³ mnie - mielismy cie tylko zawiadomic...taka by³a jego ostatnia wola...- mowiac to odeszli...
Wróci³am na salê , by poszukac Meg....Znalaz³am j± po chwili.
- Wracam do domu..Podwiesc cie?
- Tak - krzykne³a.
Wysz³y¶my. a za nami MArtin. Nie mia³am zamiaru powiedziec mu o samobójstwie jego brata.Ani jemu, ani Meg...
Podwioz³±m go pierwszego...Gdy ruszy³am jak zwykle ostro, na prostej drodze rozpedzaj±c sie do 150 km/h hamulec sie zablokowa³. Przede mna wyrós³ samochód uderzaj± w srone kierowcy, czyli mnie ..Sraci³am przytomnosc...
Obudzi³am siê w szpitalu....By³am pod³±czona do kroplówki i innych monitorów znanych tylko z filmów..Obok mnie siedzia³ ojciec...
- Nicky...Wsta³a¶ ju¿...
- Co siê sta³o? - szepê³am do niego - Gdzie Megan?
- Mia³as wypadek....tydzieñ temu..A z Meg wszystko w porzadku...
- kogo wina? - nic nie pamieta³am..
- Twoja..Jecha³±s za szybko..- odpar³. NAszczescie nie by³ z³y..Choc powienien bo rozwali³am jego nowe auto.
- Ja nie chcia³am...
Mia³am wyrzuty sumienia. straszne...
- Nicole, wys³uchaj mnie najpierw a potem mów co chcesz ....
Kiwne³am g³ow±.
- Masz...uszkodzony kregos³up...nie mozesz chodzic...
Czu³±m ze p³acz mnie sciska za gard³o..Moja kariera cheerleaderska i modelska leg³a w gruzach..Przez moj± g³upote...
- To nie mozliwe...Przeciez moge ruszac nogami....
Ojciec spojrza³ na mnie zdziwoiny..
- Niemo¿liwe..Lekarz powiedzia³ ze nie masz czucia...
Zasmia³am siê ironicznie..
- Lekarze to idioci.....
- Najwyra¼niej... - westchn±³...
Popo³udniu poszed³ do domu a zaraz po nim odwiedzi³a mnie...MAtka. Niewidzia³am siê z ni± parê lat. mieszka³a na drugim koñcu U.S.A w Los Angeles.
- Cze¶æ kochanie - przywita³a siê ze mn±. Chcia³a mnie poca³owac w policzek ale odwróci³am g³owe. - co tam u ciebie?
- Dobrze - wzruszy³am ramionami.. - nie musia³as sie fatygowac zeby przyjechac...
- Chcia³am - odpar³a. Mia³a dobry humor, za dobry..
- W koncu od trzech lat nic nie zrobias zeby mnie zobaczyc ... tylko zadzwoni³as w moje urodziny...
- Wiesz ¿e mieszkam daleko.... Po za tym mam dla ciebie niespodzianke... Po rozwodzie z ojcem, zabieram cie do siebie..
-to mam byc niespodzianka _ prychne³am.. - wiesz ze wole i chce mieszkac z ojcem....
- To nie bedzie mozliwe...
- Tata cos wymysli.... - odpar³am wkurzona - ma rózne znajomosci.
- zobaczymy - mrukne³a pod nosem...
Po dwutygodniowym le¿eniu w szpitalu mog³am wróciæ do domu. Mialam nadzieje, ¿e nie udowodni± mi winy w wypadku... Ojciec mo¿e co¶ wskóra u prokuratpra. Do szko³y jeszcze nie mog³am i¶æ... musia³±m jeszcze lezeæ, bu nie obci±¿ac kregos³upa...
Pewnego wieczoru, kiedy ogl±da³am telewizor w salonie na parterze kto¶ zadzwoni³ do drzwi...
- Tato! Otwórz! - krzyknê³±m. Mi siê niechcia³o wstawaæ.Tata poszed³ otworzyæ drzwi.. Dobieg³ mnie g³os...Po chwili do salonu weszli dwaj policjanci.
- Nicole, do ciebie... - Tata usiad³ obok mnie.
- Dzieñ dobry panno Carter...Mo¿emy zadaæ ci pare pytañ ?
Spojrza³am na ojca, a on kiwn±³ g³ow±.. My¶lalam, ¿e nie moge odpowiadac bez adwokata..
- Jasne... Pytajcie..
- Czy pi³as alkohol 28. maja ?
spojrza³am na ojca, ale kiwnê³am g³ow±...
- TAk.....
Policjan co¶ notowa³, a drugi pyta³
- czy specjalnie spowodowa³as wypadek...
- Pewnie, ¿e nie - odpowiedzia³ za mnie zdenerwowany ojciec..
- Nie... - szepne³am... - mogê opowiedziec jak by³o...
- S³ucham - rzek³ glina.
- Posz³am na dyskoteke - zacze³am opowiadac zda¿enia z tamtej nocy... -- z moj± przyjació³k± Meg Brewster. Po¼niej do³±czy³ do nas brat Victora, Martin..Tañczyli¶my chwile, potem posz³am siê czego¶ napiæ.. Barman poprosi³ mnie o dowód, da³am mu, a potem schyli³am siê, by podniesc torebkê... Wypi³±m tego drinka..Dziwnie smakowa³..
Potem wróci³am na sale i byli ci ochroniarze... po tym co powiedzieli to chcia³am jechac do domu...
Policjanci s³uchali mnie notuj±c..
- .... Na st.Garden w Sunwest rozpedzi³±m siê... Gdy chcia³±m zahamowaæ nie da³o sie.. Tak jakby hamulce siê zablokowa³y...No i....
Koniec... - zakoñczy³am swoj± opowiesc g³o¶nym westchnieciem...
- kto zrzuci³ ci t± torebkê?
- Niewiem... Chyba ten barman...
- Przecie¿.. - wtraci³ tata - przeciez on móg³ jej wsypaæ cos do drinka...
- Albo sama co¶ wzie³a... o ile pamietam to Nicole by³a zatrzymana za narkotyki.. - zauwazy³ polijant.
To by³a prawda.. Dwa lata temu przeszukiwali nas w szkole no i zapomnia³am wyj±æ prochów z kieszeni.. Narkotyki wzie³±m tylko raz... mo¿e dwa... za szantazem mojego ch³opaka, Victora... Dwa miesi±ce by³am na odwyku... tragedia.....
- Nie, nic nie bra³am... - powiedzia³am oburzona.
- I chyba jej co¶ wsypa³ - powiedzial drugi policjant - kiedy rozmawia³em z lekarzem prowadzacym, wspomina³ co¶ o dziwnej substancji w krwi panienki, zapewnie pigu³ki gwa³tu. Ten barman to Ben Pipkin, znany diler z miastowego gangu..
- z³apali¶cie go ?- spyta³am zaskoczona tym co us³ysza³am.
- Tak, jest po zeznaniach.. Z tego co z niego wyciagneli¶my to mia³o byæ morderstwo..
- Chcia³ mnie zabiæ ? - wystraszy³am sie, przerywaj±c policjantowi.
- Tak... - odpar³ - i zleci³ mu to Victor Rosenthal....
No, fajnie, pomy¶la³am. Po pierwsze to nie on teraz bêdzie sta³ przed sadem, tylko ja...Po drugie on jest przebieg³y (a raczej by³ )....
- Ale Victor nie ¿yje..
- W³a¶nie .. I to nam utrudnia ¶ledztwo - westchn±³ 'pies' - ale by³ ¶wiadek, który poprawia twoj± sytuacje prawn±. ¦wiadek zezna³, ze Ben kiedy by³a¶ na sali dyskotekowej, to co¶ majstrowa³ przy twoim aucie...
- Hamulce by³y zaklinowane..- przypomnia³am. - a kto by³ ¶wiadkiem ?
- Panna Vanessa Baters.
- Vanessa Baters ? - powtórzy³ mój tata - przecie¿ , z tego co wiem to wy siê nienawidzicie...
- Masz racje..- przyzna³am. To by³o dziwne ... przecie¿ ona odk±d zosta³am kapitanem dru¿yny ona jest wobec mnie niezbyt mi³a, ma³o powiedziane, dokucza mi ca³y czas.
Policjant wsta³ i wyci±gn±³ z kieszeni moje prawko.
- Mo¿esz ju¿ je¿dzic - poda³ mi prawo jazdy - dziekujemy za zeznania i uwa¿aj na siebie - przestrzeg³...Po czym wyszli ...
Sylwia Dziadkowiec |