Chwila na oddech
| Data publikacji: 03-10-2010 Autor:Marta Paprotny Kategoria:Ksi±¿ki Ods³on:5498 |
rozdzia³ 1. "Nie patrz na mnie, to parzy."
Najpiêkniejszy wieczór jaki mog³am sobie wymarzyæ. Zachód s³oñca, szum fal, w tle piêkna muzyka i co najwa¿niejsze, Dean - ukochany mê¿czyzna u mego boku. Scenariusz godny bajki o ksiêciu i Kopciuszku, który tylko móg³ marzyæ o kim¶ tak wspania³ym. Przytula³ mnie tak mocno, z tak wielkim uczuciem z którym nie mia³am nigdy dot±d do czynienia. Nic nie by³o w stanie mi zast±piæ tego stanu, tej idealnej harmonii w ka¿dym calu. Mog³am tak siedzieæ skulona w jego ramionach wieczno¶æ, nie przeszkadza³by mi deszcz, ch³ód a nawet b³yskawice. Czu³am siê tak bezpieczna w jego objêciach, tak pewna za nas oboje ¿e by³abym w stanie prze¿yæ tam resztê ¿ycia. Czu³am ¿e jeste¶my dla siebie, ¿e ja i on to co¶ co jest na pewno. By³ mi potrzebny jak powietrze bez którego nie jestem w stanie funkcjonowaæ. Wiem ¿e dla niego by³o to tak samo wa¿ne, nie myli³am siê, nie teraz. To z jak± pewno¶ci± mnie dotyka³, z jak± pasj± ca³owa³ moje usta nie mog³o byæ tylko chwil±, sekund± która mia³a min±æ wraz z nastêpnym uderzeniem zegarka na jego nadgarstku. Po raz kolejny nasze spojrzenia siê spotka³y, czu³am dotyk jego r±k na mojej talii, smak jego ust. Co najdziwniejsze, nie s³ysza³am s³ów, które wypowiada³ patrz±c na mnie z pe³nym opanowania wyrazem twarzy. W uszach dudni³ mi szum fal, który z ka¿d± sekund± zag³usza³a masa nap³ywaj±cych do mojej g³owy powolnych uderzeñ zegara. By³y coraz g³o¶niejsze, a z czasem nie do wytrzymania. Nie mia³am pojêcia co siê dzieje, w u³amku sekundy przenios³am siê w otch³añ, w której nie by³o nic prócz og³uszaj±cej jasno¶ci. Nagle co¶ co wyda³o przera¿aj±cy ha³as, pomog³o mi siê wyrwaæ z nico¶ci w której trwa³am przez ostatnie kilkadziesi±t sekund. Siedzia³am na ³ó¿ku, praw± rêk± podpiera³am siê o szafkê nocn±, my¶l±c co tak na prawdê mia³o miejsce w ostatnich minutach mojego ¿ycia. Spojrza³am w lustro wisz±ce na przeciw ³ó¿ka, nie mog³am sobie wybaczyæ, ¿e te najcudowniejsze chwile, które prze¿y³am w najbli¿szej przesz³o¶ci by³y tylko snem, Do¶wiadczy³am tego wszystkiego tylko psychicznie, fizycznie by³am nadal t± sam± Emily. Patrz±c w swoje lustrzane odbicie, dostrzeg³am na policzku kobiety przede mn± ³zê, najszczersz± ³zê jak± kiedykolwiek by³o mi dane zobaczyæ. Jej bezradno¶æ przera¿a³a mnie, a jedyne co mo¿na by³o odczytaæ z jej twarzy to strach. Zda³am sobie sprawê, ¿e postaæ przede mn± to nikt inny ni¿ ja. Tak bardzo uwierzy³am w ten sen, tak bardzo chcia³am móc byæ Emily siedz±c± na pla¿y, tul±c± siê do ramienia ukochanego mê¿czyzny. Drzwi do mojego pokoju siê otworzy³y, u progu sta³ Matthew. Nie mog³am odgadn±æ jego obecnego stanu, twarz mia³ tak niewyra¼n±, ¿e jedyne co mi przychodzi³o do g³owy, to to ¿e jest równie zagubiony co ja. Wpatrywali¶my siê w siebie tak przez parê sekund, a¿ w koñcu on przerwa³ t± niekoñcz±c± siê ciszê.
Dean. - Teraz ju¿ mog³am odczytaæ wszystko z jego twarzy. By³ w¶ciek³y a za razem smutny jak ma³o kiedy. Nie wiedzia³am co powiedzieæ, chcia³am za³agodziæ sprawê, nie potrzebowa³am afery. Wreszcie wypali³am bez zastanowienia.
Nie! To nie tak. Ja.. ja.. rozmawia³am z.. - Niestety to jedyne na co by³o mnie staæ.
Nie k³am! Dobrze wiem ¿e znowu chodzi o niego. Za dobrze Ciê znam. Wiesz ¿e mnie nie oszukasz. Rodziców mo¿esz, mnie nie. - Wiedzia³am ¿e ma racje. Nie chcia³am okazaæ kolejnej s³abo¶ci, niestety równie¿ chcia³am komu¶ powiedzieæ o wszystkim co mi le¿a³o na sercu. Nie mia³am wyboru, Matthew jest mi najbli¿szy.
Wiem, wiem.. przepraszam. Nie potrafiê zapomnieæ o tym wszystkim. Za bardzo go kocham, za bardzo wierzê w to ¿e wszystko siê odwróci. Matthew, ja nie daje rady, nie wyrabiam. To wszystko mnie przerasta. Dean, dom, rodzice. Dobrze wiesz jak za nied³ugo bêdzie wygl±daæ nasza rodzina. Mama jest w ci±¿y, a tata dalej nie widzi nic oprócz picia. My¶la³am ¿e on siê zmieni, ¿e wszystko bêdzie jak kiedy¶. - Nie wytrzyma³am, rozp³aka³am siê.
Matthew jest inny ni¿ wszyscy ch³opcy, nie jest obrazem brata, który jest postrzegany u wszystkich, jako najgorsza rzecz jaka mo¿e spotkaæ piêtnastolatkê. Przeciwnie, jest dla mnie bohaterem, jedyn± osob± która po¶wiêca mi tyle czasu i daje takie oparcie.
Wiem, mnie te¿ jest ciê¿ko. Nie potrafiê Ci powiedzieæ ¿e wszystko bêdzie dobrze, bo nie wiem czy bêdzie. Co by siê nie sta³o, nikt nas nigdy nie rozdziel, masz moje s³owo. - Powiedzia³ to z tak± prawd± w oczach, nie by³am w stanie mu nie uwierzyæ. Wiedzia³am ¿e kto jak kto, ale on bêdzie ze mn±. Przytuli³ mnie swoim braterskim ramieniem i tar³ ³zê z policzka. By³ jedyn± osob± przy której mog³am siê tak otworzyæ, której mog³am powiedzieæ wszystko i wiedzia³am ¿e zostanê do koñca wys³uchana.
Dziêkuje Ci.. - Wyduka³am zap³akana.
Za co? - Spojrza³ na mnie ze zdziwieniem. Wiedzia³am ¿e siê ze mn± droczy, dobrze wiedzia³ o czym mówiê, ale nie przeszkadza³o mi to, ¿e chcia³ po raz kolejny us³yszeæ jakim jest wspania³ym bratem.
Za wszystko, za to ¿e jeste¶ tu teraz, i siedzisz ze swoj± marudn± siostr±. - On te¿ teraz wiedzia³ co chcê us³yszeæ.
Haha, a co mam robiæ jak nie siedzieæ z t± ma³± marud±. Musimy siê zbieraæ je¶li chcemy zd±¿yæ do szko³y. Masz woln± ³azienkê, id¼ siê ogarnij zanim mama wstanie i zajmie j± na najbli¿szy rok. - Za¶mia³ siê, da³ mi buziaka w czo³o i jednym stanowczym ruchem, zrzuci³ po¶ciel na ziemiê, daj±c mi do zrozumienia ¿e mam wstaæ.
Matthew pobieg³ na górê do pokoju, a ja sama uda³am siê jak najszybciej do ³azienki. ¦pieszy³am siê jak ma³o kiedy, nie mog³am spó¼niæ siê na przystanek i po weekendzie nie zobaczyæ Deana. Nie mia³am pojêcia co mi to mia³o daæ, bior±c pod uwagê ¿e traktuje mnie jak powietrze, jednak widz±c go nawet na drugim koñcu korytarza, czu³am siê o niebo lepiej. W pokoju w³o¿y³am przetarte jeansy i ciep³y sweter. Nie mia³am innego wyboru, na dworze hucza³ wiatr i zacina³ deszcz. Na chodniku le¿a³y gêste bia³e poduszki, nie wró¿y³o to wysokiej temperatury wiêc ubra³am siê jak najcieplej. W ganku czeka³ ju¿ na mnie Matthew, szybko w³o¿y³am kozaki i wybieg³am przez otwarte drzwi, na us³any ¶niegiem chodnik. Nie myli³am siê nawet w najmniejszym stopniu, by³o koszmarnie zimno. Moje kwadratowe obcasy wbija³y siê w ¶nieg, a rêce po mimo ciep³ych rêkawiczek, dr¿a³y jak ma³o kiedy. Ciep³a czapka opatula³a mi uszy, czu³am jednak ¿e od mrozu moje policzka siê rumieni±. Wreszcie doszli¶my do przystanku. Nie musieli¶my d³ugo czekaæ, podjecha³ ¿ó³ty autobus. Droga do szko³y minê³a mi zaskakuj±co szybko. Pewnie to dlatego, ¿e po raz kolejny zanurzy³am siê we w³asnych marzeniach. Nasz bus zahamowa³ i byli¶my na szkolnym parkingu. Wysiadaj±c oczywi¶cie po¶lizgnê³am siê na oblodzonych schodkach. Nic dziwnego, by³o strasznie ¶lisko, ale oczywi¶cie tylko ja by³am tak zamy¶lona, ¿e nie pomy¶la³am o tym aby chwyciæ siê porêczy. Nikogo to nawet nie zdziwi³o, zawsze chodzi³am po szkole bujaj±c w ob³okach, a przewrócenie siê czy uderzenie w s³up, by³o dla mnie ju¿ tak± rzecz± naturaln±, ¿e powiedzmy sobie szczerze, nikogo to ju¿ nie dziwi³o jak i nie ¶mieszy³o. Pocieszaj±c sama siebie, mog³am powiedzieæ tylko tyle, ¿e bycie szkoln± oferm±, z czasem nie by³o takie z³e. Mog³am ¶mia³o siê przewracaæ i by³am pewna ¿e nikt nie zwróci na mnie najmniejszej uwagi. Bardzo mi to pasowa³o, nie znosi³am byæ w centrum uwagi. Prawdê mówi±c nigdy nie by³am, ale s±dzê ¿e by³oby to dla mnie krêpuj±ce. Na Hiszpañskim jak zwykle zdarzy³o mi siê odp³yn±æ. Pan Verner nie toleruje ludzi, którzy nie skupiaj± siê na jego lekcjach. Zamilk³ i spojrza³ na mnie z pe³nymi gniewu oczami. Olivia szturchnê³a mnie ³okciem i wskaza³a brod± w kierunku nauczyciela. Tym razem czu³am wszystkie spojrzenia obecnych w klasie. Wiedzia³am ¿e siê czerwienie co by³o znakiem dla Pana Vernera aby przesta³ siê we mnie wpatrywaæ. Do koñca lekcji stara³am siê chocia¿ udawaæ skupion± na kompletnie nie interesuj±cych mnie t³umaczeniach zdañ. Nareszcie zadzwoni³ dzwonek, poderwa³am siê szybko z krzese³ka, spakowa³am swoje rzeczy i uda³am siê z Olivi± na sto³ówkê. Przy stoliku usiad³ z nami Thomas, Jake, Chris, Lya i Dina. Jak zwykle ma³o siê odzywa³am, chocia¿ ja osobi¶cie s±dzê, ¿e w ich towarzystwie jestem sto razy bardziej otwarta, ni¿ podczas obecno¶ci reszty szko³y. Zjad³am szybko kanapkê z szynk±, poczeka³am na resztê i wysz³am jak najszybciej ze sto³ówki. Chcia³am móc popatrzeæ przed Biologi± na Deana, wiem ¿e to dziwne i nie maj±ce najmniejszego sensu, jednak jaki¶ g³os we mnie, nie pozwala³ mi odrywaæ od niego wzroku. Mia³ sylwetkê, której móg³ mu pozazdro¶ciæ nie jeden model, piêkne blond w³osy dope³nia³y jego specyficzn± urodê, i jego oczy.. zawsze marzy³am ¿eby móc z bliska zobaczyæ, jakiego dok³adnie s± koloru. Sta³ oparty jedna rêk± o ¶cianê, to z jak± jedwabist± p³ynno¶ci± porusza³ ustami, przyprawia³o mnie o bóle ¿o³±dka. I ta jego nie¶wiadomo¶æ, tego ¿e kto¶ podziwia jego tak b³ahe czynno¶ci jak nawet oddychanie. Czeka³ na lekcje przed klas± matematyczn±, razem z moim bratem i paroma innymi ch³opakami. By³ rok starszy wiêc nawet nie ³udzi³am siê ¿e na mnie spojrzy, mog³am wiêc bez skrêpowania patrzeæ w jego kierunku. Zawsze mog³am siê usprawiedliwiæ ¿e jest tam mój brat, to by³ taki plan awaryjny z którego mam nadzieje nie bêdê musia³a korzystaæ. Reszta dnia strasznie mi siê d³u¿y³a, chcia³am jak najszybciej wróciæ do domu, nie zosta³am nawet na dodatkowych lekcjach Angielskiego, co by³o dla mnie zupe³nie nie podobne. W drodze powrotnej próbowa³am siê do³±czyæ do rozmowy Thomasa i Chrisa, ale nie potrafi³am znale¼æ z nimi wspólnego tematu. Potakiwa³am tylko co jaki¶ czas, gdy zosta³am zapytana o zdanie.
A ty Em, jedziesz z nami w ferie na obóz? - mia³am wra¿enie ¿e powiedzia³ to od niechcenia, chocia¿ byæ mo¿e by³am przewra¿liwiona i stanowczo za bardzo podejrzliwa.
Ja.. ja sama nie wiem. Musia³abym pogadaæ z rodzicami. Bêd± inne wycieczki, w koñcu to nie ostatnia klasa.. - Zawali³am sprawê, po raz kolejny odmawiam Chrisowi, chocia¿ sama dobrze wiem ¿e o niczym innym tak nie marzê, jak o wspólnym obozie z Deanem.
Znowu siê wykrêcasz. No we¼, daj spokój bêdzie fajnie. Jak siê zgodzisz to mo¿emy byæ lokatorami. Co ty na to? - Moja kobieca intuicja, podpowiada³a mi w tym momencie ¿eby wiêcej nie negocjowaæ, je¶li nie chcê wyl±dowaæ z mêcz±cym Chrisem w pokoju.
No dobrze, niech Ci bêdzie, pogadam z mam± ale nic nie obiecuje. - Zmusi³am siê do u¶miechu i modli³am siê ¿eby nie otrzymaæ kolejnych propozycji wspólnego spêdzania czasu. Chcia³am skupiæ siê tylko na jednej osobie, co w towarzystwie tak gadatliwego Chrisa by³o nie wykonalne.
Autobus zatrzyma³ siê pod moim domem, po¿egna³am siê z wszystkimi i czym prêdzej wybieg³am na chodnik. Tym razem by³am na tyle ¶wiadoma swoich czynów, ¿e da³am radê chwyciæ siê barierki i st±paæ po stopniach jednocze¶nie. Temperatura na dworze by³a przera¿aj±co niska, nawet Matthew ¶miesznie podryguj±c, próbowa³ mnie roz¶mieszaæ. Nie powiem, nawet mu to wychodzi³o. Ledwo co zd±¿y³am otworzyæ drzwi, ju¿ spotka³ nas znany doskonale obrazek, przedstawiaj±cy rodziców k³óc±cych siê o wszystko co tylko jest mo¿liwe. Po kilkunastu latach ich ma³¿eñstwa przesta³o nas to ju¿ nawet przera¿aæ. Nie wiedzia³am o co posz³o, wiedzia³am jednak ¿e tak jak odgrywa³o siê to za ka¿dym razem, za parê godzin nie bêd± ju¿ pamiêtaæ ¿e krzyczeli wniebog³osy na ca³y dom. Przynajmniej mama stara siê utrzymywaæ tak± wersjê przed tat±, by nie prowokowaæ kolejnej k³ótni. Zawsze powtarza³a nam ¿e to dla naszego dobra, ¿eby¶my mieli oboje rodziców. A teraz, kiedy w drodze jest kolejne dziecko, stara siê jak najbardziej ³agodziæ wszelkie spory. Odk±d Matthew skoñczy³ piêtna¶cie lat, coraz mniej toleruje awanturowanie siê ojca. Parê razy nawet próbowa³ go uspokajaæ, a nawet broni³ mamy przed jego atakami z³o¶ci, kiedy potrafi³ posun±æ sie nawet do tego, ¿eby uderzyæ mamê. Dzisiejsza k³ótnia skoñczy³a siê zgodnie ze sta³ym scenariuszem. Trzaskanie drzwi i dogadywanie sobie nawzajem, to ich rytua³ po ka¿dej awanturze. Bior±c pod uwagê, zamkniêcie obojga rodziców w osobnych pokojach, mog³am ¶mia³o i¶æ na dó³ do kuchni. Zjad³am zrobion± na szybko kanapkê z szynk± i serem, w obawie ¿e który¶ z nich zaraz zejdzie na dó³. Pobieg³am szybko do pokoju na górê, zamknê³am drzwi i zabra³am siê za pracê domow± z Angielskiego. Napisa³am opowiadanie, zrobi³am parê zadañ z matematyki i ani siê obejrza³am a mija³a dwudziesta. Wskoczy³am pod prysznic, umy³am zêby, ju¿ chcia³am otwieraæ drzwi od ³azienki, kiedy niespodziewanie us³ysza³am jakie¶ krzyki. Otworzy³y siê drzwi pokoju obok, zza których g³owê wynurzy³ Matthew. By³ chyba tak samo zdezorientowany jak ja, s±dzi³am ze mój wyraz twarzy wygl±da zupe³nie tak jak jego. Nagle co¶ uderzy³o, oddaj±c przy tym odg³os, co najmniej przewracaj±cego siê drzewa. W tej samej chwili, drzwi sypialni rodziców otworzy³y siê na o¶cie¿, wybieg³ z nich tata. Pobieg³ na dó³ i poderwa³ siê do drzwi wyj¶ciowych. Tak mu siê ¶pieszy³o ¿e nie zwraca³ nawet uwagi na to ¿e jest w samym podkoszulku, a na dworze jest minimum -10 stopni. Czu³am siê o wiele bardziej pewnie, maj±c ¶wiadomo¶æ ¿e zostali¶my w domu tylko w trójkê. Zerwali¶my siê oboje, ¿eby zobaczyæ co tak na prawdê siê sta³o. W moich my¶lach by³y wszystkie najczarniejsze scenariusze, spodziewa³am siê wszystkiego, dos³ownie wszystkiego. Matthew wszed³ pierwszy, co¶ kaza³o mu stan±æ, sz³am za nim wiêc ma³o co nie straci³am równowagi. Mój brat nawet siê nie obejrza³, co by³o dziwne bior±c pod uwagê, ¿e zawsze stara³ siê mnie wybawiaæ z opresji. Ale nie to by³o teraz wa¿ne, wa¿ne by³o to co dzia³o siê w pokoju. Stanê³am na palcach, by móc cokolwiek zobaczyæ z nad ramion brata. Zaniemówi³am, nie wiedzia³am co powiedzieæ, Matthew mia³ twarz tak wykrzywion± w bólu, tak zrozpaczon± ¿e ja sama nie mog³am wydusiæ s³owa. W pokoju mama biega³a od jednej szafki do drugiej, wyrzuca³a z nich wszystko co tylko mia³a pod rêk±. Na ¶rodku sta³a ogromna walizka, do której trafia³y wszystkie rzeczy z wnêtrza szafek. W pewnym momencie zauwa¿y³a ¿e siê jej przygl±damy, odwróci³a siê przodem do nas i spojrza³a wzrokiem który nie mówi³ nic innego ni¿ „przepraszam”. Dostrzeg³am na jej prawym policzku straszne zadrapanie, widniej±ce na ogromnym siniaku. Pisnê³am z przera¿enia, nawet nie panowa³am nad ³zami ciekn±cymi mi z oczu. W koñcu mama przerwa³a ciszê:
Ja to wszystko dla was.. chcia³am byæ silna, nie poddaæ siê ale.. ja.. przepraszam, nie mogê ju¿ d³u¿ej tak ¿yæ. - Ledwo mog³am j± zrozumieæ, by³a ca³a zap³akana. Sta³a na ¶rodku pokoju, ¶ciskaj±c star± spran± bluzkê, ³zy ciek³y jej po rozmazanych od tuszu policzkach. - Pakujcie siê, wyje¿d¿amy, wiêcej ju¿ nas nie skrzywdzi.
Mamo, nie przepraszaj.. ja wiem ¿e powinni¶my ju¿ dawno to zrobiæ. Wszystko w porz±dku?
Tak, id¼cie ju¿, szybko..
Wymienili¶my tylko spojrzenia i pobiegli¶my do swoich pokoi. Wydosta³am z wnêtrza szafy star± ale pojemn± torbê. Wrzuci³am do niej najpotrzebniejsze rzeczy, stara³am siê zmie¶ciæ jak najwiêcej. Po paru minutach byli¶my ju¿ gotowi, mama pobieg³a do kuchni, siêgnê³a na pó³kê i z ksi±¿ki kucharskiej wyci±gnê³a oszczêdno¶ci, dziêki którym mieli¶my wyremontowaæ nasze pokoje. Na³o¿y³am szybko najcieplejsz± kurtkê, owinê³am szalik wokó³ szyi, ubra³am buty i wybieg³am za bratem w mrok. Mama odebra³a ode mnie szybko torbê, Matthew siedzia³ ju¿ z przodu na miejscu pasa¿era. Otworzy³am drzwi i zajê³am miejsce z ty³u. Auto odpali³o za pierwszym razem, szybko ruszyli¶my w stronê San Diego w stanie Kalifornia. Mama najwidoczniej planowa³a zatrzymaæ siê u swojej kole¿anki, Sary. Tylko tyle uda³o mi siê od niej wyci±gn±æ, nic wiêcej nie chcia³a powiedzieæ. Droga strasznie mi siê d³u¿y³a, nie panowa³am nad swoj± narastaj±c± potrzeb± snu. Opar³am g³owê o oparcie fotela i odp³ynê³am w beztroski ¶wiat marzeñ.
Marta Paprotny |