Magazyn M³odych - Strona g³ówna
Antykoncepcja Ksi¹¿ki Na powa¿nie
Opowiadania Poezja Tworzenie WWW
emodi.pl -  Wiele sklepów w jednym miejscu
Okno logowania
L:
H:
Za³ó¿ nowe konto

Szukaj

Teksty
Strona g³ówna
Antykoncepcja
Film
Fotografia
Humor
Ksi±¿ki
Linki
Muzyka
Na powa¿nie
Opowiadania
Poezja
Sport
Tworzenie WWW
Wywiady

Reklama


Redakcyjne
Strona g³ówna
Newsy
Nasze banery
Dodawanie tekstów
Redakcja
Reklama
Linki

Subskrycja
Twój email


Polityka prywatno¶ci

STATy:)

o2u.pl - 
darmowe liczniki
Tekstów: 341
Komentarzy: 1221
Twórców: 110 osób
Soft: cmsMM v 2.0

Chcesz dodaæ swój artyku³?


MM >> Ksi±¿ki >> Chwila na oddech

Chwila na oddech


Data publikacji: 03-10-2010
Autor:Marta Paprotny
Kategoria:Ksi±¿ki
Ods³on:5498

     rozdzia³ 1. "Nie patrz na mnie, to parzy."
Najpiêkniejszy wieczór jaki mog³am sobie wymarzyæ. Zachód s³oñca, szum fal, w tle piêkna muzyka i co najwa¿niejsze, Dean - ukochany mê¿czyzna u mego boku. Scenariusz godny bajki o ksiêciu i Kopciuszku, który tylko móg³ marzyæ o kim¶ tak wspania³ym. Przytula³ mnie tak mocno, z tak wielkim uczuciem z którym nie mia³am nigdy dot±d do czynienia. Nic nie by³o w stanie mi zast±piæ tego stanu, tej idealnej harmonii w ka¿dym calu. Mog³am tak siedzieæ skulona w jego ramionach wieczno¶æ, nie przeszkadza³by mi deszcz, ch³ód a nawet b³yskawice. Czu³am siê tak bezpieczna w jego objêciach, tak pewna za nas oboje ¿e by³abym w stanie prze¿yæ tam resztê ¿ycia. Czu³am ¿e jeste¶my dla siebie, ¿e ja i on to co¶ co jest na pewno. By³ mi potrzebny jak powietrze bez którego nie jestem w stanie funkcjonowaæ. Wiem ¿e dla niego by³o to tak samo wa¿ne, nie myli³am siê, nie teraz. To z jak± pewno¶ci± mnie dotyka³, z jak± pasj± ca³owa³ moje usta nie mog³o byæ tylko chwil±, sekund± która mia³a min±æ wraz z nastêpnym uderzeniem zegarka na jego nadgarstku. Po raz kolejny nasze spojrzenia siê spotka³y, czu³am dotyk jego r±k na mojej talii, smak jego ust. Co najdziwniejsze, nie s³ysza³am s³ów, które wypowiada³ patrz±c na mnie z pe³nym opanowania wyrazem twarzy. W uszach dudni³ mi szum fal, który z ka¿d± sekund± zag³usza³a masa nap³ywaj±cych do mojej g³owy powolnych uderzeñ zegara. By³y coraz g³o¶niejsze, a z czasem nie do wytrzymania. Nie mia³am pojêcia co siê dzieje, w u³amku sekundy przenios³am siê w otch³añ, w której nie by³o nic prócz og³uszaj±cej jasno¶ci. Nagle co¶ co wyda³o przera¿aj±cy ha³as, pomog³o mi siê wyrwaæ z nico¶ci w której trwa³am przez ostatnie kilkadziesi±t sekund. Siedzia³am na ³ó¿ku, praw± rêk± podpiera³am siê o szafkê nocn±, my¶l±c co tak na prawdê mia³o miejsce w ostatnich minutach mojego ¿ycia. Spojrza³am w lustro wisz±ce na przeciw ³ó¿ka, nie mog³am sobie wybaczyæ, ¿e te najcudowniejsze chwile, które prze¿y³am w najbli¿szej przesz³o¶ci by³y tylko snem, Do¶wiadczy³am tego wszystkiego tylko psychicznie, fizycznie by³am nadal t± sam± Emily. Patrz±c w swoje lustrzane odbicie, dostrzeg³am na policzku kobiety przede mn± ³zê, najszczersz± ³zê jak± kiedykolwiek by³o mi dane zobaczyæ. Jej bezradno¶æ przera¿a³a mnie, a jedyne co mo¿na by³o odczytaæ z jej twarzy to strach. Zda³am sobie sprawê, ¿e postaæ przede mn± to nikt inny ni¿ ja. Tak bardzo uwierzy³am w ten sen, tak bardzo chcia³am móc byæ Emily siedz±c± na pla¿y, tul±c± siê do ramienia ukochanego mê¿czyzny. Drzwi do mojego pokoju siê otworzy³y, u progu sta³ Matthew. Nie mog³am odgadn±æ jego obecnego stanu, twarz mia³ tak niewyra¼n±, ¿e jedyne co mi przychodzi³o do g³owy, to to ¿e jest równie zagubiony co ja. Wpatrywali¶my siê w siebie tak przez parê sekund, a¿ w koñcu on przerwa³ t± niekoñcz±c± siê ciszê. Dean. - Teraz ju¿ mog³am odczytaæ wszystko z jego twarzy. By³ w¶ciek³y a za razem smutny jak ma³o kiedy. Nie wiedzia³am co powiedzieæ, chcia³am za³agodziæ sprawê, nie potrzebowa³am afery. Wreszcie wypali³am bez zastanowienia. Nie! To nie tak. Ja.. ja.. rozmawia³am z.. - Niestety to jedyne na co by³o mnie staæ. Nie k³am! Dobrze wiem ¿e znowu chodzi o niego. Za dobrze Ciê znam. Wiesz ¿e mnie nie oszukasz. Rodziców mo¿esz, mnie nie. - Wiedzia³am ¿e ma racje. Nie chcia³am okazaæ kolejnej s³abo¶ci, niestety równie¿ chcia³am komu¶ powiedzieæ o wszystkim co mi le¿a³o na sercu. Nie mia³am wyboru, Matthew jest mi najbli¿szy. Wiem, wiem.. przepraszam. Nie potrafiê zapomnieæ o tym wszystkim. Za bardzo go kocham, za bardzo wierzê w to ¿e wszystko siê odwróci. Matthew, ja nie daje rady, nie wyrabiam. To wszystko mnie przerasta. Dean, dom, rodzice. Dobrze wiesz jak za nied³ugo bêdzie wygl±daæ nasza rodzina. Mama jest w ci±¿y, a tata dalej nie widzi nic oprócz picia. My¶la³am ¿e on siê zmieni, ¿e wszystko bêdzie jak kiedy¶. - Nie wytrzyma³am, rozp³aka³am siê. Matthew jest inny ni¿ wszyscy ch³opcy, nie jest obrazem brata, który jest postrzegany u wszystkich, jako najgorsza rzecz jaka mo¿e spotkaæ piêtnastolatkê. Przeciwnie, jest dla mnie bohaterem, jedyn± osob± która po¶wiêca mi tyle czasu i daje takie oparcie.
Wiem, mnie te¿ jest ciê¿ko. Nie potrafiê Ci powiedzieæ ¿e wszystko bêdzie dobrze, bo nie wiem czy bêdzie. Co by siê nie sta³o, nikt nas nigdy nie rozdziel, masz moje s³owo. - Powiedzia³ to z tak± prawd± w oczach, nie by³am w stanie mu nie uwierzyæ. Wiedzia³am ¿e kto jak kto, ale on bêdzie ze mn±. Przytuli³ mnie swoim braterskim ramieniem i tar³ ³zê z policzka. By³ jedyn± osob± przy której mog³am siê tak otworzyæ, której mog³am powiedzieæ wszystko i wiedzia³am ¿e zostanê do koñca wys³uchana.
Dziêkuje Ci.. - Wyduka³am zap³akana.
Za co? - Spojrza³ na mnie ze zdziwieniem. Wiedzia³am ¿e siê ze mn± droczy, dobrze wiedzia³ o czym mówiê, ale nie przeszkadza³o mi to, ¿e chcia³ po raz kolejny us³yszeæ jakim jest wspania³ym bratem.
Za wszystko, za to ¿e jeste¶ tu teraz, i siedzisz ze swoj± marudn± siostr±. - On te¿ teraz wiedzia³ co chcê us³yszeæ.
Haha, a co mam robiæ jak nie siedzieæ z t± ma³± marud±. Musimy siê zbieraæ je¶li chcemy zd±¿yæ do szko³y. Masz woln± ³azienkê, id¼ siê ogarnij zanim mama wstanie i zajmie j± na najbli¿szy rok. - Za¶mia³ siê, da³ mi buziaka w czo³o i jednym stanowczym ruchem, zrzuci³ po¶ciel na ziemiê, daj±c mi do zrozumienia ¿e mam wstaæ.
Matthew pobieg³ na górê do pokoju, a ja sama uda³am siê jak najszybciej do ³azienki. ¦pieszy³am siê jak ma³o kiedy, nie mog³am spó¼niæ siê na przystanek i po weekendzie nie zobaczyæ Deana. Nie mia³am pojêcia co mi to mia³o daæ, bior±c pod uwagê ¿e traktuje mnie jak powietrze, jednak widz±c go nawet na drugim koñcu korytarza, czu³am siê o niebo lepiej. W pokoju w³o¿y³am przetarte jeansy i ciep³y sweter. Nie mia³am innego wyboru, na dworze hucza³ wiatr i zacina³ deszcz. Na chodniku le¿a³y gêste bia³e poduszki, nie wró¿y³o to wysokiej temperatury wiêc ubra³am siê jak najcieplej. W ganku czeka³ ju¿ na mnie Matthew, szybko w³o¿y³am kozaki i wybieg³am przez otwarte drzwi, na us³any ¶niegiem chodnik. Nie myli³am siê nawet w najmniejszym stopniu, by³o koszmarnie zimno. Moje kwadratowe obcasy wbija³y siê w ¶nieg, a rêce po mimo ciep³ych rêkawiczek, dr¿a³y jak ma³o kiedy. Ciep³a czapka opatula³a mi uszy, czu³am jednak ¿e od mrozu moje policzka siê rumieni±. Wreszcie doszli¶my do przystanku. Nie musieli¶my d³ugo czekaæ, podjecha³ ¿ó³ty autobus. Droga do szko³y minê³a mi zaskakuj±co szybko. Pewnie to dlatego, ¿e po raz kolejny zanurzy³am siê we w³asnych marzeniach. Nasz bus zahamowa³ i byli¶my na szkolnym parkingu. Wysiadaj±c oczywi¶cie po¶lizgnê³am siê na oblodzonych schodkach. Nic dziwnego, by³o strasznie ¶lisko, ale oczywi¶cie tylko ja by³am tak zamy¶lona, ¿e nie pomy¶la³am o tym aby chwyciæ siê porêczy. Nikogo to nawet nie zdziwi³o, zawsze chodzi³am po szkole bujaj±c w ob³okach, a przewrócenie siê czy uderzenie w s³up, by³o dla mnie ju¿ tak± rzecz± naturaln±, ¿e powiedzmy sobie szczerze, nikogo to ju¿ nie dziwi³o jak i nie ¶mieszy³o. Pocieszaj±c sama siebie, mog³am powiedzieæ tylko tyle, ¿e bycie szkoln± oferm±, z czasem nie by³o takie z³e. Mog³am ¶mia³o siê przewracaæ i by³am pewna ¿e nikt nie zwróci na mnie najmniejszej uwagi. Bardzo mi to pasowa³o, nie znosi³am byæ w centrum uwagi. Prawdê mówi±c nigdy nie by³am, ale s±dzê ¿e by³oby to dla mnie krêpuj±ce. Na Hiszpañskim jak zwykle zdarzy³o mi siê odp³yn±æ. Pan Verner nie toleruje ludzi, którzy nie skupiaj± siê na jego lekcjach. Zamilk³ i spojrza³ na mnie z pe³nymi gniewu oczami. Olivia szturchnê³a mnie ³okciem i wskaza³a brod± w kierunku nauczyciela. Tym razem czu³am wszystkie spojrzenia obecnych w klasie. Wiedzia³am ¿e siê czerwienie co by³o znakiem dla Pana Vernera aby przesta³ siê we mnie wpatrywaæ. Do koñca lekcji stara³am siê chocia¿ udawaæ skupion± na kompletnie nie interesuj±cych mnie t³umaczeniach zdañ. Nareszcie zadzwoni³ dzwonek, poderwa³am siê szybko z krzese³ka, spakowa³am swoje rzeczy i uda³am siê z Olivi± na sto³ówkê. Przy stoliku usiad³ z nami Thomas, Jake, Chris, Lya i Dina. Jak zwykle ma³o siê odzywa³am, chocia¿ ja osobi¶cie s±dzê, ¿e w ich towarzystwie jestem sto razy bardziej otwarta, ni¿ podczas obecno¶ci reszty szko³y. Zjad³am szybko kanapkê z szynk±, poczeka³am na resztê i wysz³am jak najszybciej ze sto³ówki. Chcia³am móc popatrzeæ przed Biologi± na Deana, wiem ¿e to dziwne i nie maj±ce najmniejszego sensu, jednak jaki¶ g³os we mnie, nie pozwala³ mi odrywaæ od niego wzroku. Mia³ sylwetkê, której móg³ mu pozazdro¶ciæ nie jeden model, piêkne blond w³osy dope³nia³y jego specyficzn± urodê, i jego oczy.. zawsze marzy³am ¿eby móc z bliska zobaczyæ, jakiego dok³adnie s± koloru. Sta³ oparty jedna rêk± o ¶cianê, to z jak± jedwabist± p³ynno¶ci± porusza³ ustami, przyprawia³o mnie o bóle ¿o³±dka. I ta jego nie¶wiadomo¶æ, tego ¿e kto¶ podziwia jego tak b³ahe czynno¶ci jak nawet oddychanie. Czeka³ na lekcje przed klas± matematyczn±, razem z moim bratem i paroma innymi ch³opakami. By³ rok starszy wiêc nawet nie ³udzi³am siê ¿e na mnie spojrzy, mog³am wiêc bez skrêpowania patrzeæ w jego kierunku. Zawsze mog³am siê usprawiedliwiæ ¿e jest tam mój brat, to by³ taki plan awaryjny z którego mam nadzieje nie bêdê musia³a korzystaæ. Reszta dnia strasznie mi siê d³u¿y³a, chcia³am jak najszybciej wróciæ do domu, nie zosta³am nawet na dodatkowych lekcjach Angielskiego, co by³o dla mnie zupe³nie nie podobne. W drodze powrotnej próbowa³am siê do³±czyæ do rozmowy Thomasa i Chrisa, ale nie potrafi³am znale¼æ z nimi wspólnego tematu. Potakiwa³am tylko co jaki¶ czas, gdy zosta³am zapytana o zdanie.
A ty Em, jedziesz z nami w ferie na obóz? - mia³am wra¿enie ¿e powiedzia³ to od niechcenia, chocia¿ byæ mo¿e by³am przewra¿liwiona i stanowczo za bardzo podejrzliwa.
Ja.. ja sama nie wiem. Musia³abym pogadaæ z rodzicami. Bêd± inne wycieczki, w koñcu to nie ostatnia klasa.. - Zawali³am sprawê, po raz kolejny odmawiam Chrisowi, chocia¿ sama dobrze wiem ¿e o niczym innym tak nie marzê, jak o wspólnym obozie z Deanem.
Znowu siê wykrêcasz. No we¼, daj spokój bêdzie fajnie. Jak siê zgodzisz to mo¿emy byæ lokatorami. Co ty na to? - Moja kobieca intuicja, podpowiada³a mi w tym momencie ¿eby wiêcej nie negocjowaæ, je¶li nie chcê wyl±dowaæ z mêcz±cym Chrisem w pokoju.
No dobrze, niech Ci bêdzie, pogadam z mam± ale nic nie obiecuje. - Zmusi³am siê do u¶miechu i modli³am siê ¿eby nie otrzymaæ kolejnych propozycji wspólnego spêdzania czasu. Chcia³am skupiæ siê tylko na jednej osobie, co w towarzystwie tak gadatliwego Chrisa by³o nie wykonalne.
Autobus zatrzyma³ siê pod moim domem, po¿egna³am siê z wszystkimi i czym prêdzej wybieg³am na chodnik. Tym razem by³am na tyle ¶wiadoma swoich czynów, ¿e da³am radê chwyciæ siê barierki i st±paæ po stopniach jednocze¶nie. Temperatura na dworze by³a przera¿aj±co niska, nawet Matthew ¶miesznie podryguj±c, próbowa³ mnie roz¶mieszaæ. Nie powiem, nawet mu to wychodzi³o. Ledwo co zd±¿y³am otworzyæ drzwi, ju¿ spotka³ nas znany doskonale obrazek, przedstawiaj±cy rodziców k³óc±cych siê o wszystko co tylko jest mo¿liwe. Po kilkunastu latach ich ma³¿eñstwa przesta³o nas to ju¿ nawet przera¿aæ. Nie wiedzia³am o co posz³o, wiedzia³am jednak ¿e tak jak odgrywa³o siê to za ka¿dym razem, za parê godzin nie bêd± ju¿ pamiêtaæ ¿e krzyczeli wniebog³osy na ca³y dom. Przynajmniej mama stara siê utrzymywaæ tak± wersjê przed tat±, by nie prowokowaæ kolejnej k³ótni. Zawsze powtarza³a nam ¿e to dla naszego dobra, ¿eby¶my mieli oboje rodziców. A teraz, kiedy w drodze jest kolejne dziecko, stara siê jak najbardziej ³agodziæ wszelkie spory. Odk±d Matthew skoñczy³ piêtna¶cie lat, coraz mniej toleruje awanturowanie siê ojca. Parê razy nawet próbowa³ go uspokajaæ, a nawet broni³ mamy przed jego atakami z³o¶ci, kiedy potrafi³ posun±æ sie nawet do tego, ¿eby uderzyæ mamê. Dzisiejsza k³ótnia skoñczy³a siê zgodnie ze sta³ym scenariuszem. Trzaskanie drzwi i dogadywanie sobie nawzajem, to ich rytua³ po ka¿dej awanturze. Bior±c pod uwagê, zamkniêcie obojga rodziców w osobnych pokojach, mog³am ¶mia³o i¶æ na dó³ do kuchni. Zjad³am zrobion± na szybko kanapkê z szynk± i serem, w obawie ¿e który¶ z nich zaraz zejdzie na dó³. Pobieg³am szybko do pokoju na górê, zamknê³am drzwi i zabra³am siê za pracê domow± z Angielskiego. Napisa³am opowiadanie, zrobi³am parê zadañ z matematyki i ani siê obejrza³am a mija³a dwudziesta. Wskoczy³am pod prysznic, umy³am zêby, ju¿ chcia³am otwieraæ drzwi od ³azienki, kiedy niespodziewanie us³ysza³am jakie¶ krzyki. Otworzy³y siê drzwi pokoju obok, zza których g³owê wynurzy³ Matthew. By³ chyba tak samo zdezorientowany jak ja, s±dzi³am ze mój wyraz twarzy wygl±da zupe³nie tak jak jego. Nagle co¶ uderzy³o, oddaj±c przy tym odg³os, co najmniej przewracaj±cego siê drzewa. W tej samej chwili, drzwi sypialni rodziców otworzy³y siê na o¶cie¿, wybieg³ z nich tata. Pobieg³ na dó³ i poderwa³ siê do drzwi wyj¶ciowych. Tak mu siê ¶pieszy³o ¿e nie zwraca³ nawet uwagi na to ¿e jest w samym podkoszulku, a na dworze jest minimum -10 stopni. Czu³am siê o wiele bardziej pewnie, maj±c ¶wiadomo¶æ ¿e zostali¶my w domu tylko w trójkê. Zerwali¶my siê oboje, ¿eby zobaczyæ co tak na prawdê siê sta³o. W moich my¶lach by³y wszystkie najczarniejsze scenariusze, spodziewa³am siê wszystkiego, dos³ownie wszystkiego. Matthew wszed³ pierwszy, co¶ kaza³o mu stan±æ, sz³am za nim wiêc ma³o co nie straci³am równowagi. Mój brat nawet siê nie obejrza³, co by³o dziwne bior±c pod uwagê, ¿e zawsze stara³ siê mnie wybawiaæ z opresji. Ale nie to by³o teraz wa¿ne, wa¿ne by³o to co dzia³o siê w pokoju. Stanê³am na palcach, by móc cokolwiek zobaczyæ z nad ramion brata. Zaniemówi³am, nie wiedzia³am co powiedzieæ, Matthew mia³ twarz tak wykrzywion± w bólu, tak zrozpaczon± ¿e ja sama nie mog³am wydusiæ s³owa. W pokoju mama biega³a od jednej szafki do drugiej, wyrzuca³a z nich wszystko co tylko mia³a pod rêk±. Na ¶rodku sta³a ogromna walizka, do której trafia³y wszystkie rzeczy z wnêtrza szafek. W pewnym momencie zauwa¿y³a ¿e siê jej przygl±damy, odwróci³a siê przodem do nas i spojrza³a wzrokiem który nie mówi³ nic innego ni¿ „przepraszam”. Dostrzeg³am na jej prawym policzku straszne zadrapanie, widniej±ce na ogromnym siniaku. Pisnê³am z przera¿enia, nawet nie panowa³am nad ³zami ciekn±cymi mi z oczu. W koñcu mama przerwa³a ciszê:
Ja to wszystko dla was.. chcia³am byæ silna, nie poddaæ siê ale.. ja.. przepraszam, nie mogê ju¿ d³u¿ej tak ¿yæ. - Ledwo mog³am j± zrozumieæ, by³a ca³a zap³akana. Sta³a na ¶rodku pokoju, ¶ciskaj±c star± spran± bluzkê, ³zy ciek³y jej po rozmazanych od tuszu policzkach. - Pakujcie siê, wyje¿d¿amy, wiêcej ju¿ nas nie skrzywdzi.
Mamo, nie przepraszaj.. ja wiem ¿e powinni¶my ju¿ dawno to zrobiæ. Wszystko w porz±dku?
Tak, id¼cie ju¿, szybko..
Wymienili¶my tylko spojrzenia i pobiegli¶my do swoich pokoi. Wydosta³am z wnêtrza szafy star± ale pojemn± torbê. Wrzuci³am do niej najpotrzebniejsze rzeczy, stara³am siê zmie¶ciæ jak najwiêcej. Po paru minutach byli¶my ju¿ gotowi, mama pobieg³a do kuchni, siêgnê³a na pó³kê i z ksi±¿ki kucharskiej wyci±gnê³a oszczêdno¶ci, dziêki którym mieli¶my wyremontowaæ nasze pokoje. Na³o¿y³am szybko najcieplejsz± kurtkê, owinê³am szalik wokó³ szyi, ubra³am buty i wybieg³am za bratem w mrok. Mama odebra³a ode mnie szybko torbê, Matthew siedzia³ ju¿ z przodu na miejscu pasa¿era. Otworzy³am drzwi i zajê³am miejsce z ty³u. Auto odpali³o za pierwszym razem, szybko ruszyli¶my w stronê San Diego w stanie Kalifornia. Mama najwidoczniej planowa³a zatrzymaæ siê u swojej kole¿anki, Sary. Tylko tyle uda³o mi siê od niej wyci±gn±æ, nic wiêcej nie chcia³a powiedzieæ. Droga strasznie mi siê d³u¿y³a, nie panowa³am nad swoj± narastaj±c± potrzeb± snu. Opar³am g³owê o oparcie fotela i odp³ynê³am w beztroski ¶wiat marzeñ.



Marta Paprotny


Kliknij, aby zobaczyæ inne artyku³y autora Marta Paprotny
Jak dodaæ komentarz?
Aby dodaæ komentarz nale¿y siê zalogowaæ (okno logowania, na górze strony). Je¿eli nie masz jeszcze swojego konta kliknij tu, aby siê zarejestrowaæ.


Tego textu jeszcze nie skomentowano!

| Fotkapro.pl - ogladaj i oceniaj fotki | Blog z poradami, inspiracjami | Darmowe liczniki | Noclegi Nad Morzem |