Naleśniki z czekoladą
| Data publikacji: 05-10-2003 Autor:Lifu Kategoria:Opowiadania Odsłon:5718 |
(Z serii 'Osiedle Ziomy [c]')
.a wiesz co ziom? Tak sie zastanawiam wlaśnie, czemu mam dawać kropkę na końcu zdania? W ramach własnego
stylu mogę to robić na początku, czemu nie, szczypta oryginalności? A wy mi tu mówicie, że już nic nie da się wymyślić!
Nie o tym miało być jednak. Zapnij pasy człowieku!
To było kilka dni temu... normalnie !!! NIE !!! BĘDZIESZ !!! W !!! STANIE !!! W !!! TO !!! UWIERZYĆ!!! ZIOOOM!! Niesamowity przełom w moim życiu, fenomenalny skok o kilka kolejnych poziomów doświadczenia! Totalna zajebistość i niesamowitość!! Możesz nie uwierzyć, może to być dla ciebie szok...
...Tak to był szczyt mojej spontaniczności, niemal boski iMPULS! coś w środku kazało mi to zrobić, tak jakbym słyszał wewnętrzny głos. Intuicja? Świadomość rzeczywistości? Jeszcze raz mówię, że możesz w to nie uwierzyć, ale...
zrobiłem naleśniki.
I co? Szok? Już podniosłeś się z ziemi, poprawiłeś dywan czy tam posadzkę? Oj, wiem, że ciężko to przyjąć do świadomości, przełknąć taką wiadomość, wiem, że to ciężkostrawne, że może utknąć w przełyku, zdemolować żołądek i oparzyć jelita, ale to jest PRAWDA. Najprawdziwsza prawda. Sam, osobiście zrobiłem takie cudo. Osobisty pierwszy w życiu dziewiczy wypiek na patelni. Normalnie piękna rzecz. Bez żadnej ściemy! I to nie był taki chamski pierwszy raz w stylu gwałt, proszek z torebki + zalać wrzątkiem i gotowe, o nie nie!! Nie licz na to!! Możesz być zaszokowany tym faktem, ale zrobiłem wszystko naturalnie, z naturalnych składników!! Uważaj na serce, zawały w takim wieku to rzadkość, ale ciężar takiego faktu może być dla niejednego przytłaczający..
A więc zaczęło się od tego, że poczułem w sobie moc i energię. Poszukałem strony z kulinariami i ściągnąłem trzy przepisy na ekstra naleśniki. I troszkę mi się nie spodobały, więc postanowiłem, że zrobię z nich mix i skonstruuję własny niepowtarzalny przepis, naleśniki a'la greguar (lyfowy odpowidnik na Osiedlu Ziomy, niunie od francuskiego tak do mnie mówią..)! Joł, godzinka i voila! Dwa pierwsze naleśniczki umarły z przesmażenia na patelni, jeden dziwnie się przypalił, drugi przybrał dziwne zniekształcone kształty. Naleśnik - mutant, umarł w postaci płodu, zwinął się w rulonik, piekący olej dobił go... Musiałem go wywalić. Jednak trzeci był jak z bajki, ładnie rozłożony na patelni, odpowiedniej grubości ciasto kakaowe (wrzuciłem tam wszystko co tylko miałem pod ręką)... kilkadziesiąt sekund na patelni, łącznie z obróceniem na drugą stronę i zapodaję naleśniczek na talerzyk.
Z niesamowitą pasją, błyskiem w oku i profesjonalnym uśmiechem nafaszerowanego czym się da latynoskiego kucharza wkładam do środka naleśniczka bitą śmietaną, pokrojone banany, małe kawałki jabłka, troszkę migdałów i rodzynek, do tego łyżka miodu. Składam brązowiutki czekoladowy naleśniczek w ćwiartkę i teraz esencja - polewa czekoladowa, którą własnoręcznie wykonałem w międzyczasie (kostka czekolady + mleko + kakao zagotowane w garnuszku), zostawiam na naleśniczku plamę płynnej czekolady, delikatnie rozprowadzam przez środek, lekko muskając krawędzie. Podaję nóż i widelec i własnoręcznie kosztuję. Mniam. To jest to, mniam, warto było. Oj warto było posłuchać impulsu, popłynąć z nurtem chwili! Pierwszy raz w życiu zrobiłem coś do jedzenia poza kanapkami. Dla mnie to niesamowity sukces i w dodatku smakowało niesamowicie, zyskałem punkty w rodzinie i u znajomych niuń.
Hmm.. robię postępy, jestem z siebie cholernie dumny. Teraz znowu myślę, co mógłbym jeszcze ciekawego zrobić. A was scenowe ziomy muszę kiedyś zaprosić na moje naleśniczki według tajnej receptury. Joł.
Ok, ja już się uciszam. Jak chcesz to możesz mnie zakneblować albo oblekić taśmą izolacyjną najlepiej, żebym cię nie poraził jakimś prądem czy coś. Teraz twoja kolej się wygadać, na pewno masz wiele do powiedzenia i sporo ciekawych historii do opisania. Łamy scenowych magów czekają na was i wasze niesamowite pomysły! Pamiętajcie, że są miliony tematów do opisania, niekoniecznie trzeba powielać to o czym czytamy już od lat, ciągle te same przewałkowane tematy, często przypalone zakalce, które ciężko przełknąć czytelnikowi. No więc jak writerzy? Skaczemy w dół, dotykamy duszy, wyciskamy co tylko się da, rozbijamy się o skały nurkując w głąb niesamowitego wodospadu nowatorskich pomysłów?
Odpowiedź ta co zawsze, na każde pytanie:
Czemu nie?
Lifu |